Dla 20-letniego rozgrywającego krótka przygoda z kadrą była czymś wyjątkowym. - Wiadomo, że każdy zaczyna grać w koszykówkę z przekonaniem, że chciałby kiedyś zagrać w reprezentacji swojego kraju. Jako młody zawodnik zawsze marzyłem o tym, by założyć koszulkę z orzełkiem na piersi. I najmłodszym adeptom koszykówki chciałbym powiedzieć, że dla takich chwil warto trenować - powiedział w rozmowie z naszym portalem Tomasz Śnieg. Zawodnik Polonii 2011 Warszawa od początku sezonu zbiera pochlebne recenzje za swoją grę. I po cichu liczy, że znajdzie uznanie w oczach przyszłego szkoleniowca kadry. - Mam taką nadzieję, choć wiadomo, że nie mogę tego sobie zagwarantować, bo to zawsze jest decyzja trenera - przyznał.
Śnieg, podobnie jak większość kadrowiczów, nie ma swojego faworyta wśród ewentualnych kandydatów na opiekuna kadry. - Nie rozmawialiśmy o tym ze sobą w ogóle, bo też nie było na to czasu - spotkaliśmy się zaledwie dzień wcześniej. Zresztą nie wydaje mi się, by ktoś już się nad tym zastanawiał - to wybór niezależny od nas i czas pokaże, kto nim będzie. Mam tylko nadzieję, że będzie to szkoleniowiec najwyższej klasy, który doprowadzi Polskę do czołówki europejskiej - skomentował.
Czasu na wspominanie debiutu w kadrze młody rozgrywający nie miał w ogóle, bo już w poniedziałek musiał stawić się w stolicy na zajęciach ze swoim zespołem. - W środę gramy zaległe spotkanie z Turowem Zgorzelec. To jeden z najbardziej wymagających przeciwników, więc będziemy musieli się mocno postarać, by wygrać - mówił. Dla Polonii 2011 nadchodzą mecze decydujące o pozostaniu w lidze. - Szukamy od dawna sposobu, by wybić się z marazmu. Gołym okiem widać, że jesteśmy w dołku. Kiedyś graliśmy ładnie, ale przegrywaliśmy, teraz gramy fatalnie i dostajemy baty. Potrzebujemy chyba jakiegoś przełamania, zwycięstwa, które doda nam świeżości i sprawi, że będziemy grać lepiej. Bo mamy świadomość tego, że w koszykówkę grać potrafimy - zakończył Śnieg.