To był stary, dobry Stephen Curry. Wychodziło mu dosłownie wszystko. Nawet rzut z własnej połowy na koniec drugiej kwarty, równo z syreną.
- Kiedy tylko złapał piłkę, wiedziałem, że to będą punkty - mówił później jego drużynowy kolega, Draymond Green. Ten rzut, jak się okazało, to był dopiero początek popisów Curry'ego.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Gwiazdor Golden State Warriors w starciu przeciwko Orlando Magic zdobył w sumie 56 punktów, trafiając 16 na 25 oddanych rzutów z gry, w tym 12 na 19 za trzy i wszystkie 12 wolnych. To był jego najlepszy indywidualny występ w tym sezonie.
- Staraliśmy się grać dobrze w obronie, a później mogliśmy po prostu oddać mu piłkę i podziwiać, co z nią robi - mówił z uśmiechem w szatni podczas rozmowy z mediami Jimmy Butler, komplementując kolegę. - Niesamowite, do czego jest zdolny - dodawał skrzydłowy o Currym.
Warriors w czwartek pokonali Magic 121:115, odnosząc 32. zwycięstwo w tym sezonie. Pną się w tabeli Konferencji Zachodniej, są aktualnie na siódmym miejscu.
Drużyny z Florydy przed 32. porażką w kampanii 2024/2025 nie uchronił natomiast nawet świetnie dysponowany Paolo Banchero, autor 41 punktów.
Wynik:
Orlando Magic - Golden State Warriors 115:121 (34:23, 32:29, 21:40, 28:29)
(Banchero 41, Wagner 27, Anthony 11 - Curry 56, Post 18, Green 12)