- Nie byliśmy gotowi, żeby wygrać ten mecz - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej Ike Smith, który skompletował 19 punktów, 10 zbiórek i trzy asysty.
Górnik Zamek Książ Wałbrzych prowadził w Szczecinie z Kingiem pod koniec drugiej kwarty różnicą nawet 24 punktów (51:27), a wrócił do domu z pustymi rękoma. Po pierwszej znakomitej połowie, w drugiej wicemistrzowie Polski zaliczyli wielki powrót.
- Nie lubię, kiedy mecze rozpoczynają się w ten sposób - powiedział wprost Andrzej Adamek. - Zawsze wynikają z tego problemy, żeby utrzymać psychicznie gotowość do gry. W drugiej połowie było to widać, jak ją utrzymaliśmy - dodał trener beniaminka Orlen Basket Ligi.
Adamek nie miał problemów ze wskazaniem kluczowych rzeczy. - Sam Kassim Nicholson miał tyle zbiórek w ataku, ile nasz cały zespół. To pokazuje wszystko. Te zbiórki są kluczem, bo one napędzają - wytłumaczył.
ZOBACZ WIDEO: Fatalny wynik Polaków. "Mamy tyle medali, na ile jest potencjał"
- Z drużyny broniącej i biegającej do szybkiego ataku, staliśmy się drużyną obserwującą to, co dzieje się na boisku - zakończył oceniając grę swojego zespołu po przerwie.
King w drugiej połowie był rewelacyjny. Była odpowiednia defensywa, były trafienia z dystansu - łącznie szczecinianie trafili aż 18 trójek. Po sześć razy zza łuku trafili James Woodard i Tony Meier.
Swoje do sukcesu dołożył też wspomniany przez Adamka Kassim Nicholson, który zaliczył 11 punktów i 14 zbiórek (sześć w ataku). - W drugiej połowie byliśmy zdecydowanie bardziej zmotywowani i zaczęliśmy grać odpowiednią defensywę - stwierdził amerykański skrzydłowy.
- Nie mieliśmy w ogóle energii w pierwszej połowie. W pewnym momencie wyglądało to, że będzie pogrom. W drugiej pokazaliśmy charakter i to jest budujące bardzo. Ta drużyna ma potężny potencjał, natomiast trzeba go wykrzesać mentalnie - podsumował wszystko Arkadiusz Miłoszewski, szkoleniowiec Kinga.
Pomimo zwycięstwa w ligowej tabeli to Górnik Zamek Książ (10-6) nadal ma lepszy bilans od Kinga (9-7).