Czwarta z rzędu niewielka porażka Akademiczek. "Widać progres w naszej grze"

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Wiktoria Kuczyńska
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Na zdjęciu: Wiktoria Kuczyńska

W niedzielę PolskaStrefaInwestycji Enea AJP Gorzów przegrała czwarty mecz z rzędu. Tym razem lepsze okazały się koszykarki VBW Gdynia, pokonując Akademiczki 81:77. Nastroje w Gorzowie nie są zbyt pozytywne, ale zespół jest wciąż w budowie.

Za gorzowiankami kolejne spotkanie, w którym grały bardzo falowo. Początek i koniec należał do gdynianek. Dla PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów Wielkopolski to czwarta z rzędu porażka po przegranych w Women EuroCup i przeciwko KGHM BC Polkowice.

- Nie nastraja to pozytywnie, chociaż ten mecz, mimo że przegrany, to był najlepszy w naszym wykonaniu i widać progres w naszej grze. Wiadomo, porażka to porażka i nie ma co tutaj patrzeć na to, czy grałyśmy fajnie lub nie, skoro w tabeli nie możemy sobie dopisać tych punktów - przyznała po zakończeniu pojedynku Wiktoria Kuczyńska.

Rozgrywająca ekipy Dariusza Maciejewskiego spędziła na parkiecie ponad kwadrans, grając przez większość czwartej kwarty. - Myślę, że trener uwierzył. Jak wyszłyśmy na czwartą kwartę tą piątką, to zaczęłyśmy fajnie grać i zdobyłyśmy przewagę, a mecz był bardzo wyrównany. Niestety w końcówce czegoś nam zabrakło. Musimy wyciągnąć wnioski, pojechać na szybkie święta i wrócić z nową energią - mówiła 23-latka.

ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"

Dużo emocji przyniosły ostatnie minuty, a nawet sekundy tego starcia. Oba zespoły wykorzystały już limit przewinień, więc każdy faul oznaczał rzuty osobiste. VBW Gdynia wykorzystała swoją okazję, natomiast Akademiczki ponownie okazały się nieskuteczne zarówno z większego, jak i mniejszego dystansu. - Boli szczególnie to, że przegrałyśmy w końcówce. Do ostatniej minuty wszystko było w naszych rękach. Miałyśmy szansę rozpocząć drugą rundę od zwycięstwa - zauważyła Polka.

Poza niską skutecznością bardzo widoczne były braki gorzowianek na tablicach. Większość pojedynków w tym rejonie kończyła się na korzyść gości. - Na pewno brakuje nam zbiórek. Zawsze przegrywamy w tym elemencie. Może czasem jest za dużo chaosu i gry jeden na jeden, a za mało koszykówki, w której trzeba coś ustawić. Musimy to robić. Nie możemy zorganizować swojej gry - wyjaśniała koszykarka z Gorzowa.

Indywidualnie był to z pewnością koncertowy mecz Diamond Miller. Sporo punktów zdobyła też Elena Tsineke. Trochę słabiej poradziła sobie z kolei Shatori Walker-Kimbrough. Amerykanki do składu trafiły już w trakcie sezonu, zmieniając Kennedy Brown i Lauren Hansen. - Było dużo zmian w tym sezonie i myślę, że jeszcze się docieramy, uczymy jak ze sobą grać. Mamy dużo dziewczyn, w tym świetne zawodniczki z WNBA. Widać już pozytywy w tej grze. Zaczęłyśmy grać bardziej agresywnie i nieco bardziej zespołowo - powiedziała zawodniczka.

Na ten moment PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzów zajmuje ósme miejsce w tabeli Orlen Basket Ligi Kobiet. W tym roku zagrają jeszcze w Warszawie z SKK Polonią. Aktualna pozycja jest ostatnią, która daje możliwość gry w play-off, do których pozostało osiem spotkań.

- Zawsze jest szansa. Gramy do końca. Runda zasadnicza ma tylko nas tutaj ustawić do play-offów. Wiadomo, że z miejsc 6-8 będziemy grać z tymi "lepszymi" zespołami, ale my też jesteśmy bardzo dobrą drużyną i mam nadzieję, że do tego czasu będziemy w pełnym gazie i dotrzemy się do końca - zakończyła Wiktoria Kuczyńska.

Komentarze (0)