- Poczułem się, jakbyśmy zdobyli kolejne mistrzostwo Polski. Ta sama euforia i uczucie - rzucił po sobotnim hicie Orlen Basket Ligi Kobiet KGHM BC Polkowice - Polski Cukier AZS UMCS Lublin (83:80 po dogrywce) trener aktualnych mistrzyń Polski, Karol Kowalewski.
Skąd takie emocje i uczucia? "Pomarańczowe" - ze względu na zawirowania w klubie - nie trenowały do środy. W składzie na mecz znalazło się zaledwie osiem zawodniczek, z czego młoda Weronika Jarecka nie pojawiła się na parkiecie nawet na sekundę.
Samo spotkanie? Rywalki miały już 17 punktów przewagi (52:35), ale do domu wróciły z niczym. "Nigdy nie lekceważ serca mistrza" - to hasło pasuje tutaj perfekcyjnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki
Polkowiczanki zanotowały wielki powrót, a Emma Cannon w końcówce regulaminowego czasu gry doprowadziła do dogrywki. W niej mistrzynie postawiły stempel na ósmej wygranej w Orlen Basket Lidze Kobiet. Nadal są bez porażki. Nadal są na szczycie.
- Mecz nam się nie układał, a dziewczyny pokazały charakter. Podniosły się i to jest mistrzostwo świata. Dalej ciarki mi przechodzą. Czapki z głów dla nich - mówił Kowalewski z wielkim uznaniem na temat swoich zawodniczek.
Cannon zakończyła pojedynek z 25 punktami i 15 zbiórkami. Parkiet opuściła jedynie na osiem sekund i to tylko dlatego, że popełniła piąte przewinienie. 29 oczek i 13 zbiórek dołożyła Rennia Davis.
Co dalej z drużyną? - Za dwa dni tego zespołu może nie być - przyznał Kowalewski. - My wręcz wołamy o pomoc, aby ten zespół w tym kształcie się zachował, bo jest tego wart. Nie wiem kogo spotkam w poniedziałek na treningu - zakończył.