Mecz rozpoczął Nikola Jovanovic, poprawiając niecelny rzut Andrzeja Pluty, jednakże już w następnej akcji gospodarze zdołali odrobić straty po "trójce" Qyntela Woodsa. Oba zespoły kryły bardzo agresywnie i nie pozwalały na łatwe wejście pod kosz swoim przeciwnikom. Dopiero po trzech minutach coś zaczęło się psuć w zespole Igora Griszczuka, który miał problem z przeprowadzeniem piłki. Przerwa dobrze wpłynęła na zespół z Włocławka, który do końca tej kwarty prowadził grę punkt za punkt. Dopiero pod koniec ćwiartki, Prokom zdołał oddalić się od swego rywala na 7 punktów, po wykorzystaniu wielu rzutów osobistych. Trzeba zwrócić uwagę na długość tej odsłony spotkania, która trwała ponad 20 minut. Było to spowodowane aż 17 faulami.
Ponad dwie minuty minęły zanim gospodarze zdołali zdobyć punkty. Dopiero wejście Daniela Ewinga i Ronniego Burrella ożywiło nieco grę gdynian. Zdołali odpracować przewagę i utrzymać ją do końca kwarty. Szczególnie drugi z wymienionych graczy miał bardzo duży wkład w tę część spotkania. Pod koniec ćwiartki kibice mogli dostrzec bardzo dużą ilość bloków, w których przodował Rashard Sullivan. Kwarta zakończyła się minimalną przewagą gdynian - 20:18, co dawało wynik 48:39.
Pierwsza połowa przebiegała po myśli gospodarzy. Jeden z głównych atutów, jakim są lepsi Polacy, nie został wykorzystany przez Anwil. Dość nerwowa gra obu zespołów, dawała okazje na wiele przechwytów i zdobywanie łatwych punktów. Słabo sprawował się Andrzej Pluta, który mocno napierany przez Logana, nie zdołał wypracować sobie czystej pozycji punktowej. Zdołał trafić tylko raz za dwa punkty i wykorzystać jeden z dwóch powierzonych mu rzutów osobistych.
Po przerwie goście wrócili mocno zmobilizowani. Gra zaczęła się lepiej układać, szczególnie dzięki Jamesowi Joyce który mimo niskiego wzrostu potrafił przebić się przez twardą obronę Asseco. Gdy przewaga stopniała do zaledwie 5 punktów, gospodarze zaczęli ponownie powiększać swoją przewagę. Szubarga i Pluta byli bezradni w tym spotkaniu. Świetnie pilnowani przez gdynian nie mieli szans na dobre wejście w mecz. Trzecia kwarta ponownie zwiększyła przewagę gospodarzy w tym meczu. Zakończyła się wynikiem 22:17, co dawało Prokomowi 14 punktów przewagi.
Ostatnia część meczu nie zapowiadała, by cokolwiek miało się zmienić na pozycji lidera. Klub z Gdyni nie zamierzał odpuścić, wciąż powiększając przewagę nad rywalem. Goście byli bezradni - pojedyncze zrywy Joyce'a, nie były w stanie utrzymać Anwilu przy grze. Przeciwnicy co raz słabiej grali w obronie pozwalając gdynianom na rzuty z łatwych pozycji. Klub z Włocławka nie był zdolny do nagłego zrywu w ostatniej odsłonie spotkania i nie zdołał nadrobić straty, jaka uzbierała się przez cały mecz. Niecelny rzut Łukasza Seweryna zakończył to wydarzenie i utrzymał przy wyniku 91:78.
Świetnie dysponowani Burrell i Logan byli barierą, do której włocławianie mieli problem się zbliżyć, nie mówiąc już o pokonaniu. Bardzo twarda obrona Asseco była była głównym czynnikiem, który zadecydował o zwycięstwie właśnie tego zespołu. Dużym problemem dla Anwilu okazała się również słaba dyspozycja Andrzeja Pluty i Krzysztofa Szubargi. Klub z Włocławka mimo dobrego początku, w dalszej części nie był w stanie nawiązać równej walki.
Asseco Prokom Gdynia - Anwil Włocławek 91:78 (28:21, 20:18, 22:17, 21:22)
Asseco Prokom: Burrell 18, Woods 16, Logan, 16, Ewing 13, Hrycaniuk 10, Harrington 6, Sow 4, Jagla 3, Seweryn 3, Kostrzewski 1, Szczotka 1
Anwil: Sullivan 20, Jovanovic 18, Joyce 14, Dunn 8, Wołoszyn 6, Pluta 5, Szubarga 3, Tuljikovic 2, Chanas 2