Bardzo pechowo rozpoczął się niedzielny mecz dla wicemistrzów Polski. Szybko, bo po niespełna dwóch minutach parkiet zmuszony był opuścić jeden z liderów Kinga, James Woodard. Amerykanin uskarżał się na problemy z pachwiną.
Wykluczony z gry ponadto jest kontuzjowany Przemysław Żołnierewicz. King mimo wszystko prowadził po trzech kwartach 61:59, a na niewiele ponad trzy minuty przed końcem spotkania obydwie ekipy dzielił tylko punkt (70:69). Finisz należał jednak do zdeterminowanej AMW Arki.
Szalenie istotny rzut za trzy trafił Jabril Durham, wyprowadzając gdynian na prowadzenie 73:69. Skutecznie rzuty wolne wykonywali później Łukasz Kolenda i Jakub Garbacz, a zespół z Trójmiasta ostatecznie triumfował na własnym parkiecie 83:79, sprawiając swoją kibicom miłą niespodziankę.
Świetnie dysponowany był Stefan Djordjević, zdobywca 23 punktów. Miał 100-proc. w rzutach z pola (11/11) i dziewięć zbiórek! Kolenda dodał 20 oczek.
King w całym meczu umieścił w koszu tylko 5 na 17 oddanych prób za trzy. Goście w końcówce odczuli też brak Woodarda. Drużynie ze Szczecina na nic zdało się 16 punktów Aleksandra Dziewczy czy 15 oczek i osiem asyst Andrzeja Mazurczaka.
AMW Arka ma bilans 1-2. King po dwóch zwycięstwach doznał natomiast teraz pierwszej porażki w sezonie.
Wynik:
AMW Arka Gdynia - King Szczecin 83:79 (19:15, 20:22, 20:24, 24:18)
AMW: Djordjević 23, Kolenda 20, Garbacz 10, Durham 9, Tolbert 8, Szumert 8, Kamiński 5, Szymkiewicz 0, Sewioł 0, Hrycaniuk 0.
King: Dziewa 16, Mazurczak 15, Meier 13, Brown 11, Kostrzewski 8, Nicholson 8, Myers 3, Kierleiwcz 2, Wójcik 2, Woodard 1.