Co za wieczór dla San Antonio Spurs i wybranego z pierwszym numerem w tegorocznym drafcie Victora Wembanyamy. Francuz zdobył aż 38 punktów, do których dodał 10 zbiórek, a jego drużyna sprawiła sporą niespodziankę, pokonując Phoenix Suns na ich parkiecie 132:121.
Teksańczycy roztrwonili w czwartek 27 punktów przewagi (było 55:28), ale od stanu 116:116 znów wznieśli się na wyżyny.
Niesamowity był wtedy wspomniany Wembanyama. 19-latek zdobył wówczas dziesięć z następnych dwunastu punktów Spurs. Trafił bardzo ważny rzut za trzy, doprowadzając do wyniku 126:116, a następnie przymierzył też z półdystansu po podaniu od Jeremy'ego Sochana.
ZOBACZ WIDEO: W trybie pilnym Polka zawiesza karierę. Jest w ciąży
Polak w czwartek spędził na parkiecie 26 minut i również miał swój wkład w sukces Spurs. Sochan otarł się o double-double - rzucił 14 oczek, zebrał pięć piłek i zanotował dziewięć asyst. Miał też blok, stratę i cztery faule. 20-latek trafił 7 na 13 oddanych rzutów z pola.
Suns na nic zdał się powrót do gry Devina Bookera. Lider drużyny z Arizony co prawda zapisał przy swoim nazwisku imponujące 31 punktów, dziewięć zbiórek i 13 asyst, ale to nie wystarczyło. Kevin Durant wywalczył 28 oczek.
Goście trafili aż 18 na 37 rzutów za trzy, popełnili tylko osiem strat i mieli 52-proc. skuteczności w rzutach z pola. To już drugie zwycięstwo Teksańczyków nad Suns w tym sezonie. Te ekipy zmierzyły się ze sobą zaledwie dwa dni wcześniej, 1 października Spurs triumfowali 115:114. Drużyna Gregga Popovicha legitymuje się aktualnie bilansem 3-2.
Wynik:
Phoenix Suns - San Antonio Spurs 121:132 (20:39, 35:36, 34:28, 32:29)
(Booker 31, Durant 28, Allen 16 - Wembanyama 38, Collins 19, Vassell 17)
Czytaj także: Kolejna gorzka pigułka do przełknięcia dla mistrza Polski. Spóźniony finisz Kinga
11 z rzędu i na tym koniec. Chodzi o wynik derbów Los Angeles