Robi furorę na mundialu. Ludzie mówią, że to Kobe Bryant

Getty Images / Ezra Acayan / Na zdjęciu: Rondae Hollis-Jefferson (z prawej)
Getty Images / Ezra Acayan / Na zdjęciu: Rondae Hollis-Jefferson (z prawej)

Jordania doznała już na tegorocznych mistrzostwach świata dwóch porażek, ale obok jej lidera nie można przejść obojętnie. Ludzie mówią, że gra jak Kobe Bryant.

Rondae Hollis-Jefferson, bo o nim mowa, robi na tym mundialu prawdziwą furorę.

28-latek debiutuje podczas tej imprezy w barwach Jordanii jako naturalizowany zawodnik. Ma też amerykański paszport i przeszłość w NBA. Gra, jak prawdziwa gwiazda.

Ludzie komentują w mediach społecznościowych, że przypomina Kobego Bryanta. Nie boi się oddawać rzutów i brać na siebie odpowiedzialności. Udowodnił to znów w meczu z Nową Zelandią.

Lider Jordanii zdobył aż 39 punktów i dziewięć zbiórek, wykorzystując 12 na 24 oddane próby z pola i 14 na 18 wolnych. Spędził na parkiecie 43 minuty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"

Hollis-Jefferson trafił za trzy z faulem na 10 sekund przed końcem czwartej kwarty przy wyniku 81:85. Dorzucił także rzut wolny, doprowadzając w ten sposób do remisu i jak się chwilę później okazało, dogrywki.

Nowa Zelandia mimo wszystko pokonała Jordanię po dodatkowej odsłonie 95:87, ale występ 28-latka wzbudził wielkie zainteresowanie fanów.

- Zdecydowanie był tylko jeden Kobe, ale odczuwanie tej miłości i energii, która do mnie trafia, jest czymś naprawdę niesamowitym. Kobe był dziś ze mną, to na pewno - mówił Hollis-Jefferson w rozmowie z mediami.

Legenda Los Angeles Lakers i pięciokrotny mistrz NBA zginął tragicznie w styczniu 2020 roku. Bryant jest uznawany za jednego z najwybitniejszych koszykarzy w historii.

Wynik:

Nowa Zelandia - Jordania 95:87 po dogrywce (21:18, 25:19, 19:20, 20:28, 10:2)
(Le'afa 23, Ili 15, Wetzell 13 - Hollis-Jefferson 39, Ibrahim 22, Dwairi 19)

Czytaj także:
- Gigantyczna sensacja na mundialu! Tego nikt się nie spodziewał
- Thriller w hicie dnia na mundialu. Niemcy przeszczęśliwi

Źródło artykułu: WP SportoweFakty