- Właściwie to nie wiem, kiedy będę w stanie powrócić do gry. Nie ma żadnej diagnozy, poza tym, iż nie mogę normalnie trenować - mówił podczas oficjalnej, sierpniowej prezentacji Anwilu Włocławek Bartłomiej Wołoszyn. Wówczas okazało się, że koszykarz ma problemy z piszczelą i jego odpoczynek od koszykówki może trochę potrwać, a na pewno wpłynie na początek rozgrywek.
Sprawa przybrała dość dramatyczny obrót, po tym jak zespół doznał kilku porażek przedsezonowych i na światło dzienne wypłynął problemów braków kadrowych drużyny Igora Griszczuka. Szczególnie widoczne to było w meczu przeciwko PBG Basketowi Poznań, gdy za pięć fauli boisko musiał opuścić Kevyn Green (którego we Włocławku już nie ma) i dwumetrowego Andriję Ciricia musiał kryć niższy o głowę Mike Trimboli.
Obecnie jedynym niskim skrzydłowym w zespole jest Mujo Tuljković, który po rozegraniu trzech spotkań w ciągu tygodnia w ponad pełnym wymiarze czasowym może narzekać na zmęczenie. I choć w najbliższym czasie powrót do gry Wołoszyna wydaje się być wykluczony, istnieje światełko w tunelu. - Środa będzie decydującym dniem. Wtedy bowiem lekarz w Poznaniu podejmie decyzję odnośnie tego, czy mogę zacząć brać udział w treningach - mówi polski skrzydłowy.
Jeśli opinia lekarza będzie pozytywna, wówczas koszykarz rozpocznie przygotowania do powrotu na parkiet. Najpierw zacznie od ćwiczeń indywidualnych, a następnie powoli przejdzie do treningów z zespołem. Jak długo potrwa ten proces? - Nigdy nie spotkałem się z tak długim rozbratem z koszykówką, więc ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć. Myślę, że to kwestia dwóch-trzech tygodni treningów, po części indywidualnych, a później już z drużyną - twierdzi Wołoszyn.