Drużyna Joakima Noaha dotarła do finału turnieju Wschodzących Gwiazd, pokonując najpierw w półfinale zespół Jasona Terry'ego 40:32. Bardzo dobrze w tym pierwszym meczu wypadł Jeremy Sochan.
Polak popisał się spektakularnym wsadem, zdobył w sumie sześć punktów, dodał ponadto zbiórkę, asystę oraz blok. 19-latek w finale wywalczył "oczko", a ekipa Noaha, której częścią był Sochan, musiała uznać wyższość zespołu Pau Gasola 20:25.
- Co słychać? Właśnie skończyłem mecz, niestety nie udało się wygrać, ale to wspaniałe doświadczenie, cały udział w Weekendzie Gwiazd. Mam nadzieję, że tych nominacji będzie jeszcze w przyszłości sporo. Chciałem wam bardzo podziękować za wsparcie, naprzód Spurs - zwrócił się do kibiców bezpośrednio po Jordan Rising Stars Sochan w filmie opublikowanym przez oficjalne konto San Antonio Spurs na Twitterze.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
Cały występ Polaka w tym prestiżowym wydarzeniu trzeba ocenić bardzo pozytywnie. Bawił się grą, nie był samolubny. O jego wsadzie mówią wszyscy.
19-latek przyznał, że marzy o tym, aby kiedyś wystąpić w Meczu Gwiazd - tam wybierani są najlepsi koszykarze w całej lidze. - Bycie częścią Weekendu Gwiazd, to dla mnie duże wyróżnienie, ale żeby dostać się do Meczu Gwiazd trzeba grać w drużynie, która wygrywa. Zwycięstwa są dla mnie najważniejsze. Wraz z nimi pojawią takie rzeczy - przyznał reprezentant Polski.
Komplementował go nawet Paolo Banchero, lider Orlando Magic wybrany z pierwszym numerem w tym samym drafcie, co Sochan. - Jest bardzo dobrym zawodnikiem. Potrafi wszystko na boisku i cały czas się rozwija. Będzie naprawdę groźnym rywalem - przyznał koszykarz włoskiego pochodzenia, który typowany jest na zwycięzcę nagrody dla najlepszego debiutanta.
Zobacz także:
Śląsk bez Urlepa w Lublinie. Znamy powód
Ten transfer już się spłaca. "To bardzo nie fair"