Aktualna drużyna Spurs zapisała się w historii klubu. Ale tym razem nie ma powodów do dumy. To najdłuższa seria porażek, jaka się im przytrafiła.
Teksańczycy w środę musieli uznać wyższość Charlotte Hornets 120:110 i doznali 14. z rzędu, a 45. porażki w tym sezonie. Są na przedostatnim miejscu w Konferencji Zachodniej.
Hornets do sukcesu numer 17 w kampanii 2022/2023 poprowadził LaMelo Ball. Lider "Szerszeni" w blisko 40 minut, które spędził na parkiecie, skompletował triple-double (28 punktów, 12 zbiórek, 10 asyst). P.J. Washington dodał 22 "oczka" i zebrał 10 piłek, trafiając 8 na 14 oddanych rzutów z gry, w tym 4 na 8 za trzy.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
21-letni Ball został drugim najmłodszym zawodnikiem w historii NBA, który dobił do bariery tysiąca zdobytych punktów, tysiąca zbiórek i tysiąca asyst. - Jest ultra utalentowanym zawodnikiem - mówił o nim skrzydłowy "Szerszeni", Gordon Hayward. - Ma niesamowitą wizję, wszędzie go pełno. Potrafi znaleźć się na parkiecie we właściwym miejscu o właściwym czasu. Już jest świetnym graczem, a myślę, że będzie jeszcze lepszy - dodawał w rozmowie z mediami Hayward.
Spurs w środę uzyskali tylko 38-proc. skuteczności w rzutach z pola. Debiutujący w NBA Malaki Branham rzucił 23 punkty, ale na niewiele się to zdało. Lider drużyny, Keldon Johnson uzbierał 21 "oczek", ale wykorzystał tylko 6 na 20 oddanych prób z pola.
Jeremy Sochan tym razem zaliczył cichy występ. 19-letni Polak spędził na parkiecie 32 minuty, a w tym czasie zapisał przy swoim nazwisku sześć punktów, pięć zbiórek, dwie asysty, przechwyt, dwa bloki, trzy straty i cztery faule.
Skrzydłowy miał problemy z celnością, trafił tylko 3 na 12 oddanych rzutów (0/1 za trzy), choć popisał się też efektownym wsadem. Przed Sochanem teraz udział w prestiżowym turnieju wschodzących gwiazd.
- W pewnym momencie musisz cieszyć się tym, co robisz, wykonując to i rywalizując - powiedział w rozmowie z mediami trener Spurs, Gregg Popovich. - Wszystko zaczyna się od obrony, a my byliśmy naprawdę słabi w tym aspekcie. To moja wina, że myślę, że zaczęliśmy się poprawiać, a potem cofamy się o dwa kroki, więc muszę to przemyśleć i zastanowić się, jak będę w stanie ich lepiej zmotywować - mówił o swoim zespole Popovich.
Spurs do gry wrócą po Weekendzie Gwiazd, 23 lutego w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego zmierzą się z Dallas Mavericks.
Wynik:
Charlotte Hornets - San Antonio Spurs 120:110 (32:32, 28:25, 33:29, 27:24)
(Ball 28, Washington 22, Hayward 16 - Branham 23, Johnson 21, McDermott 17)
Czytaj także: Co za wsad w kontrze. Polak w NBA znów efektownie pofrunął
Polski trener stworzył świetny zespół. Teraz ma... duży ból głowy