PGE Spójnia wytrzymała ciśnienie i potwierdziła swoje aspiracje. Druga taka porażka WKS Śląska

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Sebastian Machowski
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Sebastian Machowski

Koszykarze PGE Spójni Stargard sprawili dużą niespodziankę wygrywając 81:79 z WKS Śląskiem Wrocław. Trener Andrej Urlep przypomniał, że jego zespół w podobnych okolicznościach przegrał już w tym sezonie.

WKS Śląsk Wrocław po 14 zwycięstwach w Energa Basket Lidze doznał drugiej porażki z rzędu. Po Rawlplug Sokole Łańcut sposób na lidera tabeli znalazła PGE Spójnia Stargard. - Karali nas za błędy. Nie można wygrać, gdy przeciwnik ma 19 zbiórek w ataku, a my popełniamy 18 strat. To są liczby, które nie mogą się zdarzyć. Drugi raz w tym sezonie w ostatniej chwili dostajemy "trójkę" i przez to przegrywamy mecz. Nasza wina. Musimy się nauczyć i nie popełniać takich błędów - analizował trener Andrej Urlep.

Doświadczony szkoleniowiec nawiązał do pucharowego meczu z ASP Promitheas Patras. W Stargardzie wrocławianie kilka razy odrabiali straty - nawet 12 punktów. Po trafieniu Łukasza Kolendy 21 sekund przed końcem prowadzili 79:78, ale "trójką" odpowiedział Jordan Mathews. Pomimo otwartej pozycji w ostatniej akcji (1,4 sekundy) spudłował Conor Morgan.

- Wszyscy widzieli, jak to się skończyło. Gratulacje dla PGE Spójni. Musimy wyciągnąć wnioski. Wracaliśmy do meczu, bo walczyliśmy. Każdy chciał wygrać. Pozwoliliśmy im grać to, co chcieli i zdominowali nas na zbiórce, a z drugiej strony nie chcieliśmy łatwo oddać tego zwycięstwa, więc robiliśmy wszystko żeby odrabiać straty. Wytrzymali ciśnienie do końca i wygrali - przyznał Łukasz Kolenda.

ZOBACZ WIDEO: Nagranie z imprezy Messiego trafiło do sieci. Hit!

Trener Sebastian Machowski był dumny ze swoich graczy. PGE Spójnia potwierdziła, że jest coraz mocniejsza (świetne transfery w trakcie sezonu) i w rundzie rewanżowej może namieszać w Energa Basket Lidze. - To efekt pracy, jaką wykonaliśmy w ostatnich tygodniach. Oczywiście Jordan wykonał ostatni rzut, który dał nam zwycięstwo, ale wcześniej małe rzeczy, walka spowodowały, że mieliśmy szansę żeby wygrać. To fantastycznie się oglądało i mam nadzieję, że będziemy to kontynuować w następnych meczach szczególnie w Suzuki Pucharze Polski - zaznaczył szkoleniowiec stargardzkiej drużyny.

- na końcu wierzę, że zawodnicy podejmą właściwą decyzję. Oczywiście to duża przewaga, gdy ma się takiego koszykarza, jak Courtney Fortson. On widzi dużo i szuka otwartego gracza. Oczywiście mieli ostatni rzut i to była otwarta pozycja prawdopodobnie dla najlepszego strzelca. Chcieliśmy wszystko przekazywać i myślę, że to zrobiliśmy, ale Courtney Fortson pośliznął się na parkiecie. To przyczyna, że Morgan był otwarty, ale on spudłował, więc dobrze dla nas - tak przeanalizował dwie kluczowe akcje wyrównanego pojedynku.

PGE Spójnia z bilansem 9-7 umocniła się w górnej połowie tabeli. W lutym powalczy też o Suzuki Puchar Polski. Trudną przeprawę będzie miała jednak już w ćwierćfinale, bo trafiła na przeciwnika, z którym ma fatalny bilans spotkań o stawkę (0-8). Czy w dalekim Lublinie przełamie derbową niemoc w rywalizacji z Kingiem Szczecin?

- Jesteśmy trzy zwycięstwa od tego żeby celebrować to trofeum. Oczywiście to derby, ale zagramy w Lublinie. Ważniejsze, że w tym momencie King gra bardzo dobrze i będzie bardzo trudnym przeciwnikiem. Zobaczymy, co się wydarzy przez tych kilka tygodni, ale będziemy przygotowani - podsumował Sebastian Machowski.

Zobacz także: Co tam się działo! Derby rozgrzały do czerwoności
Ważne przełamanie. Artur Gronek ograł były klub

Komentarze (0)