Święto koszykówki. Ponad 68 tysięcy kibiców na meczu Spurs i Sochana!

Getty Images / Na zdjęciu: Jeremy Sochan
Getty Images / Na zdjęciu: Jeremy Sochan

To był sentymentalny powrót i prawdziwe święto koszykówki. Drużyna San Antonio Spurs, której zawodnikiem jest Jeremy Sochan, wróciła do hali Alamodome, a ich mecz z mistrzami NBA obejrzała w piątek na żywo rekordowa liczba kibiców.

Spurs, obchodzący 50-lecie występów w Teksasie, wrócili do słynnego obiektu, w którym wystąpili po raz ostatni 12 maja 2002 roku. Zmierzyli się tam w piątek z aktualnymi mistrzami NBA.

To było wielkie święto koszykówki. Halę Alamodome odwiedziły prawdziwe tłumy, pojawiło się aż 68,323 tysięcy kibiców, co jest tym samym nowym rekordem frekwencji na meczu ligi NBA. Poprzedni należał do Atlanta Hawks - Chicago Bulls z udziałem Michaela Jordana, tamto spotkanie w 1998 roku obejrzało na żywo 62,046 tys. fanów.

- Tak, to zupełnie coś innego niż normalny mecz. Myślisz sobie w takiej sytuacji... czy oni sprzedają tu alkohol? Uważam, że kibice byli dziś bardzo podekscytowani. To był po prostu niesamowity, ekscytujący moment dla wszystkich. Pojawiła się nostalgia. Mieć tak wielu ludzi w jednym budynku, którzy przyszli po to, żeby zobaczyć, jak grasz, jest cholernie ekscytujące. Mamy nadzieję, że to był dobry mecz - mówił w rozmowie z mediami trener Spurs, Gregg Popovich.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: treningi z nią dałyby popalić! Polska dziennikarka w formie

Golden State Warriors pokonali Spurs 144:113, odnosząc 21. zwycięstwo w tym sezonie. Obrońcy tytułu pokazali siłę i podnieśli się po wpadce z osłabionymi Phoenix Suns, która przytrafiła się im w poprzednim występie.

Jeremy Sochan spędził na parkiecie 24 minuty, a w tym czasie zapisał przy swoim nazwisku cztery punkty, osiem zbiórek i dwie straty. To nie był jego najlepszy dzień, jeśli chodzi o ofensywę. Polak trafił 2 na 9 oddanych rzutów z pola, pudłując także dwa wykonywane rzuty wolne.

Trener Steve Kerr nie musiał eksploatować swoich liderów, bo piątkowy mecz od początku układał się po myśli Warriors. Goście do przerwy prowadzili 74:60, a w trzeciej kwarcie potwierdzili swoją wyższość, wygrywając tę odsłonę 40:29.

Mistrzowie trafili 55 na 101 rzutów z pola, mieli 54,5-proc. skuteczności. Jordan Poole rzucił 25 punktów. Liderzy Warriors, Klay Thompson i Stephen Curry spędzili na parkiecie po 23 minuty i zdobyli odpowiednio 16 oraz 15 "oczek".

Spurs umieścili w koszu tylko 8 na 22 oddane rzuty za trzy i popełnili 15 strat, zdecydowanie przegrywając również walkę pod tablicami (38-55). Tre Jones zdobył 21 punktów, a Keldon Johnson miał 17 "oczek", ale także wskaźnik plus/minus na poziomie -40. Teksańczycy doznali 30. porażki w tym sezonie.

Hala Alamodome została otwarta w 1993 roku. Aktualnie na meczach koszykówki pomieścić może nawet ponad 65 tys. kibiców. Spurs występowali tam w latach 1993-2002. Aktualnie w Alamodome gra uniwersytecka drużyna futbolu amerykańskiego, Alamo Bowl.

- Spurs są połączeni z San Antonio, jak żaden inny zespół w profesjonalnym sporcie. Jubileuszowy 50. sezon będzie celebracją sukcesów, które na przestrzeni lat razem przeżywaliśmy, a uwiecznieniem tego wszystko pobicie rekordu frekwencji - przekazywał w oświadczeniu jeszcze przed meczem sędzia hrabstwa Bexar, Nelson Wolf, cytowany na oficjalnej stronie klubu.

Drużyna z San Antonio od 2002 roku rozgrywa swoje mecze w hali AT&T Center, która mieści blisko 20 tys. kibiców.

Wynik:

San Antonio Spurs - Golden State Warriors 113:144 (28:33, 32:41, 29:40, 24:30)
(Jones 21, Johnson 17, McDermott 14 - Poole 25, DiVincenzo 22, Thompson 16, Wiggins 16)

Czytaj także: Grupa Sierleccy Czarni rosną. 2-0 w Trójmieście!
Dwa transfery, które odmieniły GTK. "Rowland? Też mieliśmy obawy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty