Limit niespodzianek wyczerpany - relacja z meczu Wisła Can-Pack Kraków - Artego Bydgoszcz

Po dwóch wpadkach koszykarki Wisły Can-Pack nie miały większych kłopotów z ograniem beniaminka FGE, drużyny Artego Bydgoszcz. Krakowianki wygrały 75:57 i zwłaszcza po przerwie dominowały na parkiecie.

Mimo wysokiej wygranej początek spotkania był jednak dość wyrównany. Koszykarki z Bydgoszczy dzielnie dotrzymywały kroku faworyzowanym wiślaczkom, zresztą to one jako pierwsze objęły prowadzenie (4:0), a na przełomie I i II kwarty z wyniku 19:11 dla Wisły doprowadziły do 19:21. Taki stan rzeczy solidnie zdenerwował trenera José Hernándeza, który przy linii bocznej pokazywał prawdziwie hiszpański temperament.

Zgodnie z przewidywaniami Artego starało się grać obroną strefową, ale tym razem koszykarki Wisły grały spokojniej, niż w poprzednich występach - długo i cierpliwie rozgrywając piłkę. Starały się szybkimi podaniami rozrywać defensywę gości i to udawało się dość dobrze. A że z dystansu zaczęły trafiać Kateřina Zohnová oraz Liron Cohen i Marta Fernández, więc choć po kwadransie gry Wisła prowadziła tylko 29:28, to pod koniec II kwarty na tablicy przewaga wynosiła już osiem punktów.

Po przerwie wiślaczki zdominowały parkiet już zupełnie, a pomeczowe statystyki tego spotkania nie kłamią. Wisła zaliczyła 23 asysty, przy ledwie 6 Artego. Bydgoszczanki miały też dużo strat, bo 16, a większość z nich kończyła się szybkimi kontratakami i pewnymi punktami. Czyli takimi akcjami, jakie chce widzieć trener Hernández.

Przy takiej sytuacji na parkiecie o wiele więcej, niż w poprzednich meczach, grała Agnieszka Kułaga, a na końcówkę wyszły także Aneta Kotnis i Paulina Gajdosz. Wtedy przewaga faworyzowanej Wisły wynosiła już 22 punkty i wynik był pewny.

Po meczu hiszpański trener Wisły przyznał, że momentami gra jego podopiecznych wyglądała tak, jak chciałby. Zwłaszcza w defensywie. Z kolei Adam Ziemiński, trener Artego, stwierdził że jego klub nie trafił z transferami Amerykanek. O tyle to ciekawe, że w dotychczasowych spotkaniach to właśnie te zawodniczki dominowały w bydgoskim zespole.

Po pierwszej wygranej fani Wisły wierzą, że drużyna wróci na drogę zwycięstw. Z kolei zespół Artego na razie - jak na beniaminka przystało - musi zapłacić przysłowiowe "frycowe". W Krakowie pierwszych 15 minut wstydzić się jednak nie powinien. Jeśli przedłuży w przyszłości swoją lepszą grę o kolejne minuty, wtedy na pewno zacznie wygrywać, bo pod Wawelem widywano już gorsze zespoły.

Wisła Can-Pack Kraków - Artego Bydgoszcz 75:57 (19:15, 22:18, 20:13, 14:11)

Wisła Can-Pack: Zohnová 18 (4x3), Kobryn 13 (10 zb.), Fernández 11 (2x3), Wielebnowska 9 (1x3, 3 prz.), Cohen 8 (2x3, 5 as.), Skorek 8 (3 prz.), Majewska 4, Kułaga 2, Gburczyk 2, Kotnis 0, Gajdosz 0.

Artego: Malanie Thomas 16 (1x3), Lori Crisman 14 (10 zb., 3 as., 3 prz.), Parus 7 (1x3), Janik-Kostenecka 5, Płóciennik 5 (1x3), Womack 4, Hołownia 4, Kaja 2, Myśków 0, Zawadka 0, Wdowczyk 0.

Komentarze (0)