Kapitalny spektakl w Bydgoszczy. Najlepszy mecz Astorii w sezonie!

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: koszykarze Enea Abramczyk Astorii Bydgoszcz
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: koszykarze Enea Abramczyk Astorii Bydgoszcz
zdjęcie autora artykułu

Ben Simons wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności i poprowadził Enea Abramczyk Astorię do cennego zwycięstwa nad dużo wyżej notowanym Kingiem Szczecin. Bydgoszczanie wygrali 104:103, a kapitan zespołu uzbierał aż 34 punkty, trafiając 8 trójek.

Spotkanie w Bydgoszczy rozpoczęło się od minuty ciszy dla śp. Tomasza Wiktorskiego (wielkiego kibica Zastalu Zielona Góra) oraz jego żony i córeczki. Cała trójka zginęła tragicznie w wypadku samochodowym w minionym tygodniu. Sam mecz lepiej rozpoczęli natomiast gospodarze, którzy grali bardzo agresywnie od samego początku i szybko osiągnęli kilkupunktowe prowadzenie (11:4), na co czasem zareagował Arkadiusz Miłoszewski.

Po czasie dla trenera szczecinian sprawy w swoje ręce w jego zespole wzięli Zac Cuthbertson oraz Andrzej Mazurczak i dzięki ich dobrej grze King wrócił do gry. Po drugiej stronie świetnie prezentowali się jednak Benjamin Simons i Myke Henry, którzy w samej tylko pierwszej kwarcie zdobyli do spółki 23 "oczka". King jednak się odgryzał, gdyż nieźle wyglądała jego skuteczność w rzutach z dystansu (4/8).

Kolejne fragmenty dużo lepiej wyglądały w wykonaniu gospodarzy, którzy po dobitce Pauliusa Petrileviciusa prowadzili już 38:28. Problemem Kinga był też szybko łapane w drugiej kwarcie faule. Tych goście mieli już pięć po niecałych czterech minutach gry w tej części. Astoria starała się to skrzętnie wykorzystywać, ale do czasu. Pod koniec pierwszej połowy King wrzucił wyższy bieg i znów zaczął trafiać za trzy, dzięki czemu zbliżył się do gospodarzy na jedno posiadanie. Do przerwy na tablicy wyników było tylko 55:50, bo równo z końcową syreną trafił jeszcze Mike Smith.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicom

Po zmianie stron goście grali wprost doskonale i zaczęli trzecią kwartę od runu 8:0. Astoria odpowiedziała jednak dwiema dobrymi akcjami, ale na parkiecie zrobiło się nerwowo. Szybkie dwa faule złapał Myke Henry, a jako że po pierwszej połowie miał już trzy na koncie, musiał opuścić parkiet. Gospodarze w jeszcze większych tarapatach znaleźli się na cztery minuty przed końcem trzeciej odsłony, gdy po raz czwarty sfaulował Petrilevicius.

Podopieczni Marka Popiołka nie zamierzali jednak tanio sprzedać skóry i walczyli pomimo grania długimi fragmentami bez dwóch ważnych graczy, bo takimi są Henry i litewski podkoszowy. King grał jednak koncertowo w trzeciej kwarcie i odskoczył na minutę i czterdzieści pięć sekund przed jej końcem już na dziewięć punktów (79:70).

W czwartej kwarcie Astoria wzięła się do pracy i zdołała zbliżyć się na dwa punkty, ale od razu trójkę zaaplikował jej Tony Meier. W Astorii cały czas nie do zatrzymania był Simons, który trafił swoją kolejną (ósmą) trójkę w meczu z bardzo ważnym momencie, po której było tylko 87:88. Na niecałe trzy minuty przed końcem gospodarze znów prowadzili - po kolejnych punktach swojego kapitana. Tego prowadzenia bydgoszczanie z rąk już nie wypuścili.

W bardzo ważnym momencie piłkę stracił Mazurczak, po chwili sfaulował Smitha, a ten trafił dwa rzuty wolne i było 101:94 dla Astorii. Po chwili świetnie Cuthbertsona zablokował Simons i piłkę miał zespół miejscowy. Ponownie akcję na siebie wziął Smith i ograł Mazurczaka, zdobywając dwa punkty po rzucie z półdystansu. Trener gości poprosił o czas, ale było już 103:94 i szczecinianie nie zdołali odrobić wszystkich strat.

Odrobili ich jednak aż osiem, bo przegrali ostatecznie 103:104! King w samej końcówce zmusił Astorię do całej masy błędów, po których zaczął sukcesywnie odrabiać straty. Mógł nawet wygrać, ale nie starczyło mu na to czasu, bo gospodarze w swojej ostatniej akcji dobrze wyprowadzili piłkę do gry zza linii bocznej i tym samym triumfowali jednym punktem!

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - King Szczecin 104:103 (30:26, 25:24, 19:32, 30:21) Astoria:

Benjamin Simons 34, Myke Henry 15, Mike Smith 15, Paulius Petrilevicius 14, Nathan Cayo 11, Daniel Szymkiewicz 10, Aleksander Lewandowski 3, Michał Pluta 2, Piotr Wińkowski 0.

King: Andrzej Mazurczak 21, Zac Cuthbertson 20, Filip Matczak 18, Tony Meier 17, Phil Fayne 13, Kacper Borowski 6, Bryce Brown 4, James Eads 4, Mateusz Kostrzewski 0, Maciej Żmudzki 0.

# Drużyna M Z P + - Pkt
1 WKS Śląsk Wrocław 302282540234452
2 King Szczecin 302282600246552
3 Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 3020102584242650
4 Legia Warszawa 3020102536242350
5 PGE Spójnia Stargard 3018122510246248
6 Icon Sea Czarni Słupsk 3017132325222147
7 Anwil Włocławek 3017132532239547
8 Trefl Sopot 3017132468242247
9 Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 3016142561252246
10 Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 3011192464258141
11 Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 3011192292239841
12 MKS Dąbrowa Górnicza 3011192544266441
13 Polski Cukier Start Lublin 3011192414254941
14 Tauron GTK Gliwice 3010202377251640
15 Arriva Polski Cukier Toruń 309212457261839
16 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 308222538273638

Czytaj także: Zaskakujący bohater PGE Spójni Stargard. Trener skrócił rotację >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty