Artest odpowiada Cubanowi

Niedawno właściciel Dallas Mavericks Mark Cuban na w jednym z programów radiowych w USA stwierdził, że Los Angeles Lakers popełnili błąd sprowadzając Rona Artesta. Nie trzeba było długo czekać na komentarz koszykarza.

Zdaniem Cubana dojście Rona Artesta do Jeziorowców może "wyjść bokiem" ekipie z Kalifornii. - Nie mogłem sobie wyobrazić lepszej rzeczy niż ten transfer. Z pewnością Lakers będą bardziej charakterni. Czas pokaże, jakie będą tego skutki - stwierdził właściciel Mavs.

Artest o rozmowie z Cubana z dziennikarzami dowiedział się za pośrednictwem Twittera. - Rozmawiałem o tym z Kobe Bryantem. Powiedział mi, że takie rzeczy są normalne, kiedy stajesz się członkiem Lakers - skomentował słowa Cubana koszykarz Jeziorowców. Dodał także, że nie obraża się o wypowiedź kontrowersyjnego właściciela teamu z Dallas. Artest uznał to jako zwyczajne przekomarzanie się, które ma bardziej nakręcić fanów. - Ważne jest, aby Mark Cuban mówił takie rzeczy. Dzięki temu cały czas zwiększa się zainteresowanie. To były tylko słowa, nikt od tego nie umarł - zakończył gracz Jeziorowców.

Walton zapowiada ciężką pracę

Od chwili podpisania kontraktu ze wspomnianym wyżej Ronem Artestem, było pewne, że Luke Walton będzie grał mniej. Jednak niski skrzydłowy Lakers nie zamierza się załamywać z tego powodu. Wręcz przeciwnie, Walton zamierza dużo bardziej efektywnie wykorzystywać otrzymywane minuty.

- Chcę grać! Teraz ciężko powiedzieć jak dużo czasu na parkiecie będę spędzał. Zamierzam bardzo ciężko pracować na treningach i meczach, aby trener częściej dawał mi szansę na wyjście na boisko - zapowiedział Walton, który w poprzednim sezonie zasadniczym zagrał w 65 spotkaniach (34 w pierwszej piątce). Średnio występował 17,9 minuty.

Phil Jackson doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że mniej czasu na parkiecie może źle wpłynąć na jego podopiecznego. Dlatego właśnie odbył z nim rozmowę. - Oznajmiłem mu, że może grać u nas na innej pozycji. Niekoniecznie musi za każdym razem zmieniać Rona Artesta - powiedział Jackson.

Komentarze (0)