Lepiej pierwszy niedzielny mecz turnieju rozpoczęli koszykarze Eugeniusza Kijewskiego, którym przewodził Andrij Cirić. Serb szybko zdobył sześć oczek i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 8:5. Zawodnicy Trefla Sopot potrzebowali kilku minut by zaprowadzić ład w swoich poczynaniach. Litwin Saulius Kuzminskas zdobył dziewięć punktów w tej części meczu i dzięki jego grze ekipie znad morza udało się doprowadzić do remisu po pierwszej kwarcie 17:17.
Po krótkiej przerwie trener Karlis Muiznieks desygnował na parkiet Gintarasa Kadziulisa. Litwin rychło się odpłacił i po dwóch trójkach jego drużyna wyszła na prowadzenie 25:20. Trener Kijewski szukał optymalnego ustawienia, lecz ani A.J. Graves, ani Uros Duvnjak nie byli w stanie skutecznie realizować założeń taktycznych. Basket utrzymywał kontakt jedynie dzięki dobrej postawie Rajko Kljajevicia, który po dwóch kwartach miał 10 punktów.
Dopiero uwagi przekazane przez szkoleniowca poznaniaków w przerwie meczu podziałały na jego podopiecznych. Skuteczniej po obu stronach parkietu zaczął grać Zbigniew Białek (13 oczek i dwa wymuszone faule ofensywne), testowany Pedro Cipriano zneutralizował skrzydłowego Trefla Lawrence’a Kinnarda i PBG objęło prowadzenie 44:40. I mimo, że kolejną trójkę dorzucił Kadziulis, dwoma takimi zagraniami popisał się Cirić, a kiedy przechwycił piłkę i umieścił ją w koszu wsadem PBG prowadziło 55:48.
Drużyna z Wielkopolski kontynuowała dobrą grę na początku czwartej kwarty. Sześć oczek z rzędu zdobył Kljajević, trójkę dorzucił Adam Waczyński i przewaga wzrosła do piętnastu punktów, 71:56. Kiedy zaś za pięć fauli spadł Kadziulis, stało się jasne, że sopocka ekipa tego meczu nie wygra. Sytuację próbował ratować jeszcze Kuzminskas, lecz sam jeden przeciwko defensywie PBG nie był w stanie nic zdziałać.
Trefl Sopot - PBG Basket Poznań 65:76 (17:17, 19:15, 18:27, 11:17)
Trefl: Kuzminskas 15, Kitzigner 14, Kadziulis 11, Ratajczak 8, Kinnard 5, Stefański 4, Kowalczuk 3, Malesa 3, Hawkins 2, Kietliński 0
PBG: Cirić 23, Kljajević 19, Białek 13, Waczyński 8, Cipriano 4, Graves 4, Duvnjak 2, Szawarski 1, Radke 0
Drugi mecz trzeciego dnia Kasztelan Basketball Cup od stanu 9-0 rozpoczęli koszykarze Anwilu Włocławek. Wynik co najmniej niespodziewany, biorąc pod uwagę poprzednie dwa spotkania w wykonaniu podopiecznych Igora Griszczuka oraz zespołu Turowa Zgorzelec. Choć siedem punktów z rzędu zdobył Michael Wright, przyjezdni nie potrafili znaleźć recepty na szybkie kontry w wykonaniu Anwilu napędzanego przez Krzysztofa Szubargę oraz na skutecznie grającego Nikolę Jovanovicia (11 punktów) i po dziesięciu minutach to włocławianie prowadzili 30:16.
Problemy gospodarzy rozpoczęły się jednak w momencie, gdy trener Griszczuk zaczął rotować składem. Mike Trimboli w ogóle nie radził sobie z rozgrywaniem piłki, a Wojciech Barycz pudłował z czystych pozycji. W Turowie tymczasem dobry moment zanotował Konrad Wysocki, który zdobył kilka punktów z rzędu i zgorzelecki zespół zmniejszył straty do ośmiu oczek, 28:36. Dobra postawa Kevyna Greena (12 oczek do przerwy) spowodowała, że Anwil prowadził jednak po dwudziestu minutach 42:32.
I choć wydawało się, że po udanej akcji Williego Deane’a podopieczni Sasy Obradovicia złapali wiatr w żagle i właściwy rytm gry, gdyż przewaga stopniała do siedmiu oczek (44:37), wystarczyła jednak chwila nieuwagi i włocławianie ponownie odbili się od rywala. Trzy punkty zdobył Andrzej Pluta, jego wyczyn skopiował Green i Anwil prowadził już 56:39. Przewaga ta utrzymała się do końca trzeciej kwarty i wydawało się, że jedynym zmartwieniem Griszczuka były przewinienia. Po cztery faule mieli bowiem Szubarga i Rashard Sullivan.
Kiedy zaś rozpoczęła się ostatnia odsłona trenerowi włocławskiej drużyny zmartwień przybyło. Turów nie miał bowiem nic do stracenia i zacieśniając defensywę oraz stosując pressing na Szubardze, powoli wracał do gry. Akcją dwa plus jeden popisał się Paweł Leończyk, trzy punkty dorzucił Adam Wójcik i na tablicy wyników pojawił się rezultat 67:59. Kiedy zaś do końca meczu pozostawały cztery i pół minuty, Turów przegrywał różnicą tylko trzech oczek, 64:67, bowiem zza łuku trafił Krzysztof Roszyk. Przez połowę kwarty włocławianie zdobyli tylko dwa punkty, podczas gdy przeciwnicy - 15.
Dopiero punkty Pluty i Alexa Dunna dały Anwilowi chwilę oddechu (74:69), lecz niesportowy faul popełnił Jovanović. Na dwa celne rzuty wolne Justina Graya odpowiedział jednak kolejną trójką Pluta i stało się jasne, że gospodarz turnieju tego nie przegra wszystkich trzech spotkań.
Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 78:71 (30:16, 12:16, 23:17, 13:22)
Anwil: Green 22, Pluta 20, Dunn 12, Jovanović 11, Szubarga 8, Trimboli 3, Sullivan 2, Barycz 0
PGE Turów: Wright 20, Gray 14, Wysocki 10, Deane 9, Roszyk 7, Wójcik 6, Leończyk 5, Bochno 0, Witka 0
Końcowa tabela Kasztelan Basketball Cup 2009:
1. PGE Turów Zgorzelec 5 2-1 +20
2. PBG Basket Poznań 5 2-1 +8
3. Trefl Sopot 4 1-2 -17
4. Anwil Włocławek 4 1-2 -11
MPV turnieju: Robert Witka (PGE Turów) - średnio 13 punktów i 8 zbiórek.