Szokujący obrazek w polskiej lidze. "To on nas okłamał!"

Materiały prasowe / King Szczecin / Miłoszewski i Król
Materiały prasowe / King Szczecin / Miłoszewski i Król

Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał, zgromadzeni dziennikarze byli w szoku, gdy prezes klubu nagle... zadał pytanie swojemu trenerowi. Gdy ten uciekł w dyplomację, Krzysztof Król jeszcze raz przemówił. Nie gryzł się w język.

Konferencje z udziałem trenera Arkadiusza Miłoszewskiego należą do jednych z najciekawszych w Energa Basket Lidze. Polski szkoleniowiec nie gryzie się w język, zwykle mówi to, co myśli, nie bawi się w dyplomację. Bardzo często zabiera głos ws. transferowych, bo tak się składa, że jego zespół nadal jest w budowie. Dziennikarze chętnie zadają mu pytania, bo wiedzą, że mogą liczyć na szczere wypowiedzi, które później są szeroko komentowane w środowisku.

Nie inaczej było po sobotnim spotkaniu z Legią Warszawa (zwycięstwo 69:65). Zaczęło się od wyjaśnienia sytuacji Terry'ego Hendersona, Amerykanina, który miał być jedną z wiodących postaci w szczecińskim zespole. Klub jego transfer ogłosił już we wrześniu, a zawodnik dopiero w ostatni poniedziałek pojawił się w Polsce. Miłoszewski dokładnie to wszystko wytłumaczył.

- Podpisując kontrakt we wrześniu otrzymaliśmy informację od agenta, że zawodnik będzie gotowy do gry na początku października. Przyszedł ten moment i czekaliśmy na sygnał od agenta ws. zakupu biletów lotniczych. Takiego sygnału nie było, więc zaczęliśmy zadawać pytania. Byliśmy zbywani, aż w końcu otrzymaliśmy oficjalne pismo od agenta, że zawodnik doznał lekkiego urazu pleców i jest w trakcie rehabilitacji - powiedział trener Kinga Szczecin.

ZOBACZ WIDEO: Kiwior sprzedany do Milanu? "Dostałem jasną odpowiedź w tej sprawie"

Klub - poirytowany działaniami agenta - wysłał jasny sygnał: "gracz przyjeżdża teraz lub rozwiązujemy kontrakt". Z naszych informacji wynika, że zawodnik zmienił front (cudowne ozdrowienie?) i jeszcze tego samego dnia agent zadzwonił z prośbą o bukowanie biletu lotniczego. King zrobił to i Henderson do Polski przyleciał w poniedziałek. Następnie przeszedł badania. Wtedy wszystko stało się jasne. Lekarze nie mieli wątpliwości.

- Zdenerwowaliśmy się i postawiliśmy sprawę jasno: albo zawodnik przyjeżdża, albo zrywamy wcześniej podpisany kontrakt. Koszykarz przyleciał i badania jasno wykazały, że nie była to drobna kontuzja i okres rehabilitacji jest znacznie dłuższy niż wcześniej przedstawiano - zaznaczył Miłoszewski.

- Trzech lekarzy powiedziało zgodnie: minimum 6-8 tygodni rehabilitacji. Nie możemy na niego dłużej czekać, choć jestem przekonany o skali jego umiejętności. To bardzo dobry zawodnik - dodał.

- Na szczęście kontrakt nie wszedł w życie, bo gdyby było inaczej, to dostałbym mocno po głowie od prezesa - uśmiechnął się, wiedząc, że... Krzysztof Król (prezes Kinga) był obecny na konferencji prasowej. Król jest znany z dużego zaangażowania w sprawy klubowe, w trakcie meczów siedzi na ławce rezerwowych obok członków sztabu szkoleniowego. Czasami też jeździ na mecze wyjazdowe, gdzie z perspektywy parkietu ogląda poczynania zawodników.

"To on nas oszukał"

I wtedy... do głosu doszedł właśnie wspomniany Król, który nagle... zadał pytanie swojemu trenerowi. Zgromadzeni dziennikarze byli w szoku, gdy prezes klubu wcielił się w ich rolę.

"Panie trenerze, ale proszę powiedzieć, który z agentów nas okłamał. Kto to był?" - takie zadał pytanie, stawiając Miłoszewskiego w niełatwym położeniu.

- Nazwisk nie będę wymieniał, bo nie na tym to polega. To było wszystko przeciągane, choć lampka mi się zaświeciła w momencie, że wcześniej koszykarz w ogóle nie przeszedł badania rezonansem magnetycznym. To dało sporo do myślenia - przyznał.

Gdy trener uciekł w dyplomację, Krzysztof Król jeszcze raz przemówił. Nie gryzł się w język. Wprost przyznał, który z agentów oszukał - jego zdaniem - klub ze Szczecina. To Bartosz Sabina.

Terry Henderson nie zagra w Kingu Szczecin
Terry Henderson nie zagra w Kingu Szczecin

- Ja, jako prezes klubu, mogę z pełną świadomością powiedzieć, że zostaliśmy oszukani. Wymienię nawet nazwisko agenta, bo nie można współpracować z takimi, co okłamują kluby. Nie można ich chronić. To agent z Wrocławia - Bartosz Sabina, a amerykańskiego przedstawiciela w tej sprawie nie znam - powiedział.

Te słowa wywołały spore poruszenie na sali.

Jeden z dziennikarzy nie dawał za wygraną i zapytał polskiego szkoleniowca o przyszłość. "Co dalej? Szukacie kogoś?" - brzmiało pytanie.

- Zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Skutkuje to tym, że zawodnik nie ma umowy, a my nie mamy koszykarza. Szukamy nowego gracza, choć wiemy, że teraz pół ligi jest aktywna na rynku transferowym. Są kontuzje, szykują się wymiany. Zapowiada się gorący okres - odpowiedział Miłoszewski i po chwili dorzucił: może pan nam coś podpowie? - zapytał. Odpowiedzi nie było.

King od początku sezonu musi sobie radzić z dużymi problemami kadrowymi. Szczecinianie po pięciu kolejkach mają jednak korzystny bilans 3:2 i tym samym plasują się w górnej części tabeli Energa Basket Ligi.

- Bardzo cieszę się z wygranej, bo Legia Warszawa to wymagający przeciwnik. Zdecydowała większa determinacja po naszej stronie. To nie był ładny mecz dla oka, to był wolny i taktyczny mecz. Nie ukrywam, że musimy wyjść ze swoich problemów, na pewno będzie to proces - zakończył Arkadiusz Miłoszewski.

Karol Wasiek, dziennikarz WP SportoweFakty



Zobacz także:
Przez Warszawę do NBA. Udany debiut Polaka
Mateusz Ponitka: Bez czekania na NBA
Ray McCallum o Polaku w NBA: Trafił idealnie
Krzysztof Szubarga: Jako trener widzę więcej

Źródło artykułu: