WNBA: Shock i Mercury bliżej finału

Minionej nocy rozpoczęły się rywalizacje w finałach poszczególnych konferencji w lidze WNBA. Po pierwszych meczach bardziej szczęśliwe są zawodniczki Detroit Shock i Phoenix Mercury, którym do występu w wielkim finale brakuje już tylko jednej wygranej. Cenniejsze zwycięstwo odniosła ekipa Phoenix Mercury, która wygrała swój mecz na wyjeździe w Los Angeles, gdzie pokonała tamtejsze Sparks.

W tym artykule dowiesz się o:

W Palace of Auburn Hills spotkanie rozpoczęło się od zdecydowanego ataku ekipy z Indianapolis. Fever narzuciły swój styl gry i pokazały, kto był najlepszą drużyną w Konferencji Wschodniej po rundzie zasadniczej. Taki obraz gry królował do 17. minuty, kiedy to Fever prowadziły 35:24. W tym momencie nastąpił moment zwrotny tego spotkania. Do końca pierwszej połowy Shock zanotowały run 11:2, w trzeciej kwarcie pozwoliły rywalkom zdobyć jedynie 6 oczek i przed decydującą kwartą gospodynie prowadziły już 52:43.

- Wydaje mi się, że Detroit grało jak drużyna, która zdecydowanie bardziej chce wygrać to spotkanie w porównaniu z moją ekipą. Zrobiłyśmy zdecydowanie mniej, żeby wygrać ten mecz, patrząc na rywalki. W drugiej połowie meczu nie potrafiłyśmy ich zatrzymać. Zagrały z niesamowitą intensywnością i włożyły w to dużo energii, a my niestety nic nie mogłyśmy wskórać - powiedziała po meczu Lin Dunn, trenerka Fever.

Do wygranej obrończynie mistrzowskiego tytułu poprowadził duet Shavonte Zellous - Deanna Nolan, które zdobyły odpowiednio 23 i 22 punkty. Dla Fever 16 wywalczyła Katie Douglas. - Straciłyśmy wielką szansę, żeby wygrać ten mecz i objąć prowadzenie w serii. Zaczęłyśmy bardzo dobrze, a potem dałyśmy im rozwinąć skrzydła - powiedziała po meczu Douglas.

Shock nadal występują bez swoich dwóch podstawowych zawodniczek: Plenetty Pierson i Katie Smith, które wciąż są na liście kontuzjowanych.

Los Angeles Sparks nie mogły rozgrywać meczu we własnej hali Staples Center, gdyż w tym samym czasie odbywał się tam... koncert Britney Spears. Przeprowadzka do UCLA Pauley Pavilion nie przyniosła szczęścia podopiecznym Michaela Coopera, które uległy Phoenix Mercury 94:103.

Bohaterką spotkania została Diana Taurasi. Rzucająca Mercury w czwartej kwarcie miała już na swoim koncie pięć przewinień, ale udało jej się dotrwać do końcowej syreny spotkania. W ostatniej minucie Taurasi nie zawodziła na linii rzutów wolnych, czym przypieczętowała sukces swojego teamu. W całym meczu zapisała na swoim koncie 28 oczek.

Najlepsza drużyna WNBA po rundzie zasadniczej po raz kolejny potwierdziła, że jej główną siłą jest ofensywa. 14 trójek na 30 oddanych rzutów okazało się kluczowe dla losów pierwszego spotkania finałowego Konferencji Zachodniej.

Sparks nie pomógł nawet kolejny kapitalny występ Candace Parker, która wywalczyła 28 punktów (11/16 z gry) i 10 zbiórek.

Kolejne spotkanie rozegrane zostanie już w Phoenix, a rywalizacja na tym etapie toczy się do dwóch wygranych.

Wyniki:

Detroit Shock - Indiana Fever 72:56

(S.Zellous 23, D.Nolan 22, K.Braxton 10, A.Hornbuckle 8 - K.Douglas 16. T.Sutton-Brown 14, T.Catchings 9, B.January 7)

Stan rywalizacji: 1:0 dla Detroit Shock.

Los Angeles Sparks - Phoenix Mercury 94:103

(C.Parker 28, T.Thompson 25, L.Leslie 19, D.Milton-Jones 10 - D.Taurasi 28, P.Taylor 18, C.Pondexter 15, L.Willingham 12)

Stan rywalizacji: 1:0 dla Phoenix Mercury.

Komentarze (0)