W następnym sezonie - co potwierdził prezes Radosław Piesiewicz - w Energa Basket Lidze będzie obowiązywał przepis: "jeden Polak na parkiecie". Nie jest tajemnicą, że w środowisku nie wszystkim takie rozwiązanie się podoba. Niedawno prezes Legii Jarosław Jankowski, mówił wprost, że kluby rywalizują ze sobą o najlepszych Polaków, nawet "wyrywają", by liczyć się w walce o czołowe lokaty w lidze i europejskich pucharach. Te słowa potwierdza trener Mantas Cesnauskis, który podkreśla, że ceny Polaków mocno skoczyły.
- Oczekiwania zawodników mocno skoczyły, także poprzez wprowadzenie przepisu o obowiązkowej grze Polaka na parkiecie. Ceny znaczących koszykarzy naprawdę mocno skoczyły - mówi nam Mantas Cesnauskis, trener Grupy Sierleccy Czarni Słupsk, który jest na etapie budowania składu na sezon 2022/2023.
W tym momencie kontrakt z klubem ma tylko jeden Polak: Paweł Leończyk. Ale jak słyszymy, na dniach można spodziewać się kolejnych umów, nawet czterech. Blisko pozostania w klubie są Mikołaj Witliński, Jakub Musiał i Bartosz Jankowski. Propozycje pozostania w Słupsku otrzymali także obcokrajowcy: Marek Klassen i Beau Beech.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak wygląda proces konstruowania zespołu na sezon 2022/2023?
Mantas Cesnauskis, trener Grupy Sierleccy Czarni Słupsk: Myślałem, że - w porównaniu do ostatniego sezonu - będzie nieco łatwiej budować skład, ale niestety przeliczyłem się. Codziennie mam po kilkanaście telefonów, rozmawiam z agentami i zawodnikami. To nie są łatwe rozmowy. W tym momencie priorytetem jest zatrudnienie Polaków, później obcokrajowcy.
Wiemy, że Garrett - po świetnym sezonie - jest poza zasięgiem słupskiego klubu. A czy jest szansa na zatrzymanie w klubie Klassena i Beecha na kolejny rok?
Myślę, że tak. Złożyliśmy im konkretne propozycje, lepsze finansowo niż w zeszłym sezonie i teraz czekamy na ich odpowiedź. Usłyszeliśmy od nich, że oni nie chcą jeszcze podejmować decyzji, chcą poczekać na inne oferty z innych klubów i lig. Zobaczymy, jak się sprawy potoczą.
Zawodnicy po dobrym sezonie oczekują sporo podwyżek?
Nie powiem procentowo, bo nie wypada mi publicznie mówić o pieniądzach, ale wymagania są bardzo duże. Oczekiwania polskich zawodników mocno skoczyły, także poprzez wprowadzenie przepisu o obowiązkowej grze Polaka na parkiecie. Ceny znaczących Polaków lub tych, którzy rozegrali dobry sezon naprawdę mocno skoczyły...
Rozumiem, że jest twarda walka o Polaków między klubami?
Tak. Pierwszy raz coś takiego widzę, nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Kluby, trenerzy czy prezesi walczą ze sobą o Polaków, których na rynku - jak doskonale wiemy - nie ma za dużo. Konkurencja jest ogromna. Sytuacja nie jest łatwa, trzeba szukać różnych sposób, by przekonać do siebie danego zawodnika.
Jak próbujecie namówić zawodników na grę w Czarnych Słupsk?
Pokazujemy, jaką drogę i metamorfozę przeszli koszykarze w zeszłym sezonie. Podajemy konkretne przykłady: Witliński i Musiał po grze u nas trafili do reprezentacji Polski. Zawodnicy - też obcokrajowcy - rozwijają się w Słupsku. Mogą liczyć na minuty i moje zaufanie. Czy wykorzystają szansę, to już leży w ich gestii.
Pieniędzmi też przekonujecie?
Nie. Oczywiście mamy ich trochę więcej w budżecie, ale to nie jest taki przeskok, by nagle konkurować z najlepszymi w tej lidze. Nie możemy dać zawodnikom tyle, ile oni chcą. To też nie jest tak, że jak dany gracz ma 3-4 oferty, to nasza jest najlepsza pod względem finansowym.
Europejskie puchary są wabikiem?
Myślałem, że tak, ale okazuje się, iż zawodnicy nie patrzą na to w pierwszej kolejności. Należy też pamiętać o tym, że dużo zespołów zgłasza chęć gry w Europie. Mówi się o 6-7 ekipach, a przecież ekipy z dołu tabeli też nie śpią.
Na co - pana zdaniem - w takim razie patrzą zawodnicy przy wyborze klubu?
Pieniądze, miasto, zespół, organizacja klubu, europejskie puchary. Myślę, że ten ostatni czynnik wcale nie jest taki najważniejszy...
Czy Jakub Musiał zostanie w Słupsku na kolejny sezon?
Jesteśmy bardzo zainteresowani dalszą współpracą. Prowadzimy zaawansowane rozmowy, ale wiemy, że inne kluby też go chcą. Walczymy z innymi. Mam nadzieję, że uda się tę sprawę pozytywnie zakończyć.
Czy Mikołaj Witliński może stworzyć duet z Pawłem Leończykiem? Takie rozwiązanie jest możliwe?
Tak. Mi taki duet bardzo pasuje. Widzę plan, jak wykorzystać obu tych zawodników. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym mieć ich obu w drużynie. Układ Witliński-Leończyk zabezpiecza pozycje podkoszowe. To byłaby super rzecz.
Pan myślał o odejściu ze Słupska?
Agenci dzwonili, mówili o różnych propozycjach, ale ja do sprawy podszedłem bardzo spokojnie i racjonalnie. To był mój dopiero rok pracy, teraz mam sporo do udowodnienia w ekstraklasie. W Słupsku rysują się duże perspektywy, więc chcę uczestniczyć w tym projekcie.
CZYTAJ TAKŻE:
Gruba lista wolnych Polaków. Duże nazwiska do wzięcia!
"Najgorszy sezon w karierze". Mówi wprost, co go wkurzyło
Jeden telefon przekreślił transfer na samym finiszu! Wiemy, dlaczego
"Wart każdych pieniędzy". O tej umowie jest głośno, mamy głos zawodnika!
ZOBACZ WIDEO: Uwaga! Milik może pobić polski rekord transferowy