W NBA pojawił się w 2007 roku. Osiem pierwszych sezonów spędził w Atlanta Hawks. Potem trafił do "Celtów", by na chwilę wylecieć do Philadelphia 76ers i ponownie wrócić do Bostonu.
I to był "ten" ruch. W końcu - po piętnastu latach gry na zawodowych parkietach najlepszej ligi świata i rozegraniu aż 141 spotkań w fazie play-off - poczuje smak najważniejszych meczów w sezonie. Stanie do bezpośredniej walki o tytuł.
Al Horford pomimo swojego wieku nie jest graczem, który tylko odcina kupony. Wręcz przeciwnie - podkoszowy jest jedną z kluczowych postaci w układance trenera Ime Udoki. Wystarczy napisać, że w fazie play-off notuje średnio 11,9 punktu, 9,6 zbiórki, 3,5 asysty i 1,6 bloku na mecz.
ZOBACZ WIDEO: Legenda polskiego kolarstwa przestrzega przed Rosjanami! "Będzie wielka tragedia"
Po drodze do finałów, w których Celtics zmierzą się z Golden State Warriors, gracze z Boston odprawili m.in. najlepszych na Wschodzie Miami Heat czy broniących tytułu Milwaukee Bucks.
O tym, że lepiej nie drażnić Horforda przekonał się Giannis Antetokounmpo i jego "Koziołki". Szerokim echem poniósł się wpis w mediach społecznościowych Anny Horford - siostra zawodnika Celtics zauważyła kluczowy moment meczu numer 4 tamtej serii, gdy zobaczyła... minę swojego brata. "Znam to spojrzenie. Był wkurzony" - napisała zamieszczając filmik.
This is where the Bucks f*cked up I know that look… He was pissed.
— Anna Horford (@AnnaHorford) May 10, 2022
pic.twitter.com/rYFn45zb61
Sprawdź się w naszym przedfinałowym quizie, który znajdziesz -->> TUTAJ.
I Horford wspólnie z "Celtami" poszli za ciosem, a marzenie Dominikańczyka w końcu się spełniło. Nic więc dziwnego, że po siódmym meczu finałów Konferencji Wschodniej całował parkiet w Miami i krzyczał "Yes! Yes! Yes!".
Podkoszowy będzie najstarszym zawodnikiem finałów, ale podobnie, jak wszyscy jego koledzy z drużyny, w tej kluczowej rozgrywce będzie debiutował.
Awans do serii, która wyłoni najlepszą drużynę rozgrywek 2021/2022 miał dla Horforda jeszcze jeden, inny wymiar. Finansowy. Dzięki awansowi do finału zyskał bowiem w kontrakcie na przyszły sezon dodatkowe pięć milionów dolarów, a to nie koniec. W przypadku mistrzowskiego tytułu, kwota ta jeszcze urośnie.
Pieniądze tutaj dla samego zawodnika nie mają chyba jednak kluczowego, decydującego znaczenia. On wie po co doszedł do finałów i o co w nich zagra. Larry O'Brien Trophy i mistrzowskie pierścienie - to aktualnie cel główny.
Pierwszy mecz finałów NBA Golden State Warriors - Boston Celtics w nocy z czwartku na piątek (godz. 3:00). Rywalizacja toczyć się będzie do czterech zwycięstw.
Zobacz także:
Jeździł za bratem po Polsce. Teraz najlepsi chcą go u siebie
Mocny ruch Czarnych, tak zaczynają budowę składu!