Oleg Tinkow był jednym z najbogatszych ludzi na świecie, a jego majątek wyceniano na sześć miliardów dolarów. Po zbrodniczej inwazji Rosji na Ukrainę stracił większość fortuny.
Jego ekipa kolarska Tinkoff, w której jeździł również Rafał Majka, była jedną z najlepszych na świecie. W 2016 roku wycofał się ze sportu, a niedługo później wykryto u niego białaczkę.
Od samego początku wojny krytykuje Rosję. Teraz udzielił swojego pierwszego wywiadu od rozpoczęcia przez jego ojczyznę inwazji na Ukrainę.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, co wymyśliła Anita Włodarczyk. Ma specyficzne poczucie humoru
W rozmowie z "New York Times" Tinkow przyznał, że musiał zatrudnić ochronę po tym, jak przyjaciele mający kontakty w rosyjskich służbach powiedzieli mu, że powinien obawiać się o swoje życie.
Przez lata Tinkow unikał konfliktów z Kremlem i Władimirem Putinem. Twierdzi ponadto, że wielu jego znajomych biznesmenów również sprzeciwia się wojnie, ale "wszyscy się boją". Tinkow powiedział ponadto, że choroba (białaczka) mogła uczynić go bardziej odważnym w wypowiadaniu się na temat wojny.
- Zdałem sobie sprawę, że Rosja, jako kraj, już nie istnieje. Uważałem, że reżim Putina jest zły. Ale oczywiście nie miałem pojęcia, że przybierze to tak katastrofalną skalę - powiedział.
19 kwietnia Tinkow zamieścił w sieci mocny komentarz dotyczący rosyjskiej armii. "Generałowie, budząc się z kacem, orientują się, że mają g******** armię. A jak armia ma być dobra, jeśli wszystko inne w kraju jest g******* i pogrążone w nepotyzmie i służalczości?" - pisał.
"New York Times" informuje, że dzień później Kreml skontaktował się z kadrą kierowniczą jego banku. - Powiedzieli, że oświadczenie nie jest mile widziane, a bank zostanie znacjonalizowany, jeżeli go nie sprzedam i jeśli nie zmienią nazwy - tłumaczył Tinkow.
22 kwietnia Tinkow ogłosił zmianę nazwy i podkreślił, że było to już planowane wcześniej. Po krytyce wojny dostał ofertę sprzedaży swoich udziałów w banku. Przyznał, że była nie do negocjacji, a sam czuł się jak zakładnik.
- Zmusili mnie do sprzedaży z powodu moich oświadczeń. Sprzedałem je za kopiejki (rosyjskie grosze) - mówił. Ceny nie ujawnił, ale zdradził, że było to 3 proc. realnej wartości.
- Powiedzieli mi: "decyzja dotycząca ciebie została podjęta". Czy to oznacza, że na dodatek mają zamiar mnie zabić? Nie wiem. Nie wykluczam tego - dodał.
W obawie o swoje życie Tinkow nie podaje, gdzie aktualnie przebywa. Przyznał ponadto, że nie wierzy w przyszłość Rosji. Jego zdaniem dopóki żyje Władimir Putin, kraj się nie zmieni.
Rosyjska inwazja na Ukrainę rozpoczęła się 24 lutego. Od tamtej pory każdego dnia giną dziesiątki ludzi, w tym cywile. Bestialski i nieuzasadniony atak Rosjan sprawił, że na ten kraj nałożono szereg sankcji.
Czytaj także:
- Michał Kwiatkowski pokazał światu, jak świętował majówkę
- Jest na czarnej liście, razem z córkami Putina. Zapadła wokół niego zmowa milczenia, również w Polsce