30-letnia kobieta swoim zachowaniem doprowadziła do największej kraksy w historii Tour de France. Chciała pokazać do kamery baner z pozdrowieniami dla babci i dziadka, zapominając gdzie się znajduje i co jest najważniejsze.
Zahaczyła o jednego z kolarzy, ten upadł na asfalt, a za nim kilkudziesięciu innych zawodników. Kobieta uciekła z miejsca zdarzenia, ale kilka dni później została aresztowana.
Organizatorzy TdF początkowo chcieli skierować sprawę do sądu, ale ostatecznie wycofali się z tej decyzji. Kolejna skarga została złożona przez Szwajcarskie Stowarzyszenie Zawodowych Cyklistów.
ZOBACZ WIDEO: Iga Baumgart-Witan porównana do absolutnej legendy lekkiej atletyki. "Skoro tak mówią, to miło"
Oczywiście nie zamknęło to sprawy. Prokurator oskarżył ją o "narażenie innych na niebezpieczeństwo przed ewidentne umyślne naruszenie obowiązku zachowania ostrożności lub bezpieczeństwa" oraz "nieumyślne urazy skutkujące niezdolnością do pracy przez okres nieprzekraczający trzech miesięcy przez umyślne nieprzestrzeganie zasad ostrożności lub bezpieczeństwa.
30-letnia kobieta ma się stawić na przesłuchaniu w sądzie w Brest 14 października.
Jest to przestępstwo z oskarżenia publicznego we Francji zagrożone karą do roku więzienia i grzywną w wysokości 15 tys. euro.
Czytaj też:
Pokaz siły obrońcy tytułu na Tour de France! To było szaleństwo. Polakom odcięło prąd
Świat kolarski pogrążony w żałobie. Zawodniczka przegrała walkę z poważną chorobą