Organizatorzy Giro wstrzymali oddech. Przeprowadzono aż 650 testów na koronawirusa

Getty Images / Stuart Franklin / Podczas Giro d'Italia 2021 panuje ścisły reżim sanitarny.
Getty Images / Stuart Franklin / Podczas Giro d'Italia 2021 panuje ścisły reżim sanitarny.

Przed rozpoczęciem piątego etapu Giro d'Italia kolarzom, trenerom, masażystom i wszystkim uczestnikom jednego z największych wyścigów świata pobrano próbki potrzebne do szybkich testów. Wynik? Bardzo cieszy.

Tegoroczne Giro d'Italia - w związku z pandemią koronawirusa - jest prowadzone w ścisłym reżimie sanitarnym. Organizatorzy stworzyli tzw. "bańkę", w której przebywają przede wszystkim kolarze, ale również wszyscy pracownicy startujących ekip.

Zgodnie z założeniami cały peleton jest regularnie (co kilka dni) testowany na obecność wirusa. Chodzi o to, by jak najszybciej wyłapywać potencjalne ogniska zakażeń. Przed piątym etapem przeprowadzono szybkie testy. Służby medyczne pobrały próbki od wszystkich 650 osób. Efekt?

Dziennikarze "La Gazzetta dello Sport" jako pierwsi poinformowali, że nie wykryto ani jednego przypadku zakażenia. Dlatego peleton w pełnym składzie wystartował do środowego (12 maja) etapu. Etapu płaskiego jak... stół.

ZOBACZ WIDEO: Joanna Jędrzejczyk o Janie Błachowiczu: Sukces rodzi sukces

Oto profil 177-kilometrowego odcinka.

Fot. www.procyclingstats.com
Fot. www.procyclingstats.com

To był etap dedykowany dla sprinterów. Dlatego wszystko, co najważniejsze, wydarzyło się na ostatnich kilometrach.

A wydarzyło się niestety wiele złego. W peletonie było bardzo nerwowo i doszło do kilku większych i mniejszych kraks. Najbardziej ucierpiał jeden z faworytów do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej - Mikel Landa. Bask bardzo długo nie podnosił się z asfaltu i nie był w stanie ukończyć etapu.

W tym wypadku ucierpiał także zwycięzca 4. etapu - Joe Dombrowski. On jednak zdołał się pozbierać i minął linię mety z dużą stratą do zwycięzcy.

A najszybszy okazał się Caleb Ewan z Lotto-Soudal (w tej ekipie jedzie Polak - Tomasz Marczyński). Australijczyk wyprzedził na ostatnich metrach wszystkich najlepszych sprinterów: Giacomo Nizzolo, Elię VivianegoPetera Sagana czy Fernando Gavirię.

W czwartek (13 maja) czeka nas górski etap, kolarze mają do pokonania kilka ciężkich podjazdów. Meta została ulokowana na wysokości 1093 m n.p.m. Ostatni podjazd to ponad 15 km o średnim nachyleniu 6 proc.

Czytaj także: Rodzinna tragedia polskiego kolarza. Opłakuje zmarłego ojca >>

Czytaj także:  Po 276 dniach przerwy wraca najbardziej znienawidzony kolarz świata. "Usiłował zabić człowieka" >>

Źródło artykułu: