Kolarstwo. Tour de Pologne. Czesław Lang: Nie rozumiem słów krytyki pod adresem organizatorów

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Czesław Lang
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Czesław Lang

- Uderzając twarzą, zalał się krwią. Gdyby nie błyskawiczna pomoc medyków, to by się tą krwią po prostu zadusił - tak akcję ratowania Fabio Jakobsena opisuje Czesław Lang. Dyrektor wyścigu odniósł się też do krytyki ze strony Cezarego Zamany.

W tym artykule dowiesz się o:

Do makabrycznego upadku doszło tuż przed metą pierwszego etapu Tour de Pologne 2020 ze Stadionu Śląskiego do Katowic. Dylan Groenewegen na ostatnich metrach zaczął zmieniać swoją linię jazdy i zjeżdżać w kierunku barierek, wpychając na nie Fabio Jakobsena. Ten z impetem uderzył w metalowe elementy, wpadł też na sędziego, który również ucierpiał.

- Sędzia jest w stanie stabilnym, natomiast Fabio walczy o życie. Jest w ciężkim stanie i wysyłajmy mu pozytywną energię - mówiła na mecie w Katowicach lekarka wyścigu. W nocy Fabio przeszedł operację. Rano lekarze przekazali dobre wiadomości - jego stan jest stabilny, a życiu nie zagraża niebezpieczeństwo (więcej TUTAJ).
Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: Udało się przespać noc?
Czesław Lang, dyrektor Tour de Pologne

: - Nie było łatwo zasnąć. Sporo czasu spędziliśmy przed szpitalem w nocy. Fabio miał to szczęście, że trafił do świetnego szpitala.

Pani dyrektor Ewa Fica zebrała zespół najlepszych lekarzy, ściągnęła świetną lekarkę, która zajęła się mocno poszkodowaną twarzą Fabio. Jestem bardzo wdzięczny całemu personelowi za tak świetną i bardzo szybką pomoc.

Sama akcja ratunkowa zaraz po wypadku, jeszcze pod Spodkiem w Katowicach, została przeprowadzona dobrze?

- Wzorowo. Bardzo szybko były karetki i helikopter. Lekarze zajęli się nim natychmiast i to mu uratowało życie, bo uderzając twarzą, zalał się krwią i gdyby nie błyskawiczna pomoc świetnie wyszkolonych medyków, to by się tą krwią po prostu zadusił. W tym całym nieszczęściu cała akcja została przeprowadzona perfekcyjnie i to w czasach, kiedy walczymy z pandemią. 
Rano ze szpitala w Sosnowcu napłynęły dobre wiadomości. Operacja Fabio Jakobsena udała się, jeszcze w czwartek ma być wybudzony ze śpiączki, a jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. 

- Gdy rano dowiedzieliśmy się, że operacja udała się i stan jest stabilny, to odetchnęliśmy z ulgą. To naprawdę cud boski. Dalej trzymamy kciuki za Fabio i wierzymy, że szybko będzie wracał do zdrowia.

Jak wygląda sytuacja z Dylanem Groenewegenem, który spowodował upadek?
-

Przede wszystkim również ucierpiał. Ma złamany obojczyk, więc nie może kontynuować wyścigu. Co do jego zawieszenia, to czekamy na decyzję UCI. Komisja dyscyplinarna Światowej Federacji Kolarskiej, po przeanalizowaniu materiału wideo i raportów sędziów, podejmie decyzję, czy zawiesić Dylana do końca sezonu.

Po etapie pojawiły się krytyczne głosy pod adresem organizatorów. Cezary Zamana powiedział dla naszego portalu: "Po co komu jest w ogóle potrzebne, aby metę lokalizować na zjeździe, gdzie kolarze rozwijają prędkość ponad 80 km/h? UCI i organizatorzy TDP powinni to przemyśleć. Moim zdaniem to nie jest mądre". Jak by pan się odniósł do tych słów?
-

Nie rozumiem tych słów, zwłaszcza od Czarka Zamany, który tyle lat jeździł na rowerze i świetnie organizuje swoje wyścigi. Przecież to był dobrze rozegrany finał sprinterskiego etapu. Kolarze mieli dużo miejsca, zostali wyprowadzeni na dobre pozycje. Peleton pięknie był rozciągnięty.

Jechali bardzo szybko, ale przecież zawsze na takim finiszu prędkości są wysokie. Gdyby jechali pod górę i doszło do podobnego wypadku, to też wpadliby na barierki i się potłukli. Dla mnie to szukanie taniej sensacji. Upadki, i to poważne, w kolarstwie były, są i będą. A tutaj mieliśmy do czynienia z ewidentnym faulem, chociaż nie chciałbym jeszcze bardziej dołować Dylana.

Tak naprawdę ten wypadek to dramat dla najbardziej poszkodowanego Fabio oraz dla Dylana, który spowodował wypadek i już musi zmierzyć się z dużą falą hejtu pod swoim adresem. 

- Zgadza się. Kiedy dochodzi do finiszu, kolarz ma w głowie tylko jedno: być pierwszym na linii mety. Nie myśli wtedy normalnie, bo ma za sobą potężny wysiłek, dług tlenowy i odruchy wychodzą podświadomie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokaz siły Lindsey Vonn. "Maszyna!"

Źródło artykułu: