Gdy podjęto decyzję o zamknięciu granic, Maja Włoszczowska przebywała w hiszpańskim Alicante. Utytułowana reprezentantka Polski w kolarstwie górskim postanowiła zorganizować prywatny samolot i nim wróciła do Polski. Włoszczowska zdecydowała się na taki ruch, aby uniknąć wizyty w dużym porcie lotniczym, gdzie pojawiłoby się ryzyko zainfekowania koronawirusem.
"Dotarłam do domu i nigdzie się nie ruszam. Kwarantannę już zaczęłam w Hiszpanii we wtorek. Lot prywatnym samolotem pomógł uniknąć zagrożeń po drodze. Nigdy jednak nie wiadomo czego się dotknęło, więc mimo iż nie muszę, izoluję się kolejne dwa tygodnie. Kochana mama zrobiła zakupy (jak to mama - kilogramy warzyw), kumple podstawili auto. Jak dobrze Was mieć!" - napisała Włoszczowska na swoim instagramowym profilu.
W nadchodzących dniach reprezentantka naszego kraju będzie miała sporo wolnego czasu. Zaznacza jednak, że nie zamierza go spędzić na odpoczywaniu. Polka chce podtrzymywać formę.
"Ścigania w najbliższym czasie nie będzie (a szkoda, bo noga sama się zaczęła kręcić), ale nie odpuszczamy! Nawet jeśli przyszłość jest niepewna zamierzam podtrzymywać kondycję. I do tego Was namawiam. Ale! Treningi grupowe - tylko wirtualnie. #zostańwdomu" - podsumowała Maja Włoszczowska.
Czytaj także:
- Kolarstwo. Paryż - Nicea 2020: Maximilian Schachmann zwycięzcą wyścigu, Nairo Quintana wygrał 7. etap
- Paryż - Nicea: ten wyścig przejdzie do historii. Czarnej historii światowego sportu
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film