Paryż - Nicea: ten wyścig przejdzie do historii. Czarnej historii światowego sportu

Newspix / EXPA/Pressesports/Bernard Papon / Kolarze - mimo epidemii koronawirusa - jadą przez całą Francję.
Newspix / EXPA/Pressesports/Bernard Papon / Kolarze - mimo epidemii koronawirusa - jadą przez całą Francję.

To się nie mieści w głowie! W sytuacji, gdy cały świat wstrzymał oddech, liczba zarażonych koronawirusem wzrasta lawinowo, w szpitalach umierają ludzie, organizatorzy francuskiego wyścigu są nieugięci. - Macie jechać! - mówią zawodnikom.

Trzy tysiące zakażonych, kilkadziesiąt zgonów, zamknięte szkoły, zakaz zgromadzeń powyżej 100 osób - tak wygląda obecnie sytuacja we Francji. Kraju, który jest obecnie jednym z najbardziej dotkniętych światową epidemią koronawirusa.

Nie ma wstępu do teatrów, kin, zamknięto Luwr, zawieszono rozgrywki ligowe (m.in. piłkarskie). - Sytuacja jest bardzo poważna - alarmuje prezydent Francji, Emmanuel Macron. Na tym tle zupełnie niezrozumiała jest decyzja organizatorów kolarskiego wyścigu Paryż-Nicea, którzy upierają się, że peleton ma nadal jechać. I jedzie.

Dyrektor wyścigu nie widzi problemu

Z udziału w wyścigu, który rozpoczął się 8 marca, jeszcze przed startem wycofało się kilka zawodowych ekip. Taką decyzję podjęła między innymi polska grupa CCC Team. - Nie możemy narażać swoich kolarzy, nie możemy narażać ich rodzin i kibiców, dlatego zawieszamy udział w wyścigach - przyznał Jim Ochowicz, główny menedżer "Pomarańczowych".

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Mimo tego i mimo informacji, że epidemia bardzo dynamicznie atakuje Francję (ale nie tylko, przecież cała Europa zmaga się z chorobą) organizatorzy postanowili, że wyścig się odbędzie. Od kilku dni są głusi na apele polityków, byłych kolarzy, fachowców, dziennikarzy i kibiców, aby anulować tę rywalizację.

- Ale dlaczego? - odpowiada dyrektor wyścigu, Christian Prudhomme. - Przecież ograniczyliśmy kontakt z kibicami, jedziemy po terenach, gdzie nie ma epidemii, wprowadziliśmy restrykcyjne zasady bezpieczeństwa.
Jak 34 lata temu

Atmosfera wokół peletonu - w pewnym stopniu - przypomina sytuację z  1986 roku. Zaledwie kilkanaście dni po awarii w elektrowni atomowej w Czarnobylu kolarze zostali zmuszeni do jazdy zaledwie 100 km od miejsca katastrofy. Organizatorzy mieli za nic, że narażają ich zdrowie na poważne konsekwencje.

- Szczęście w nieszczęściu, że sprzyjał nam wiatr - wspominał po latach Ryszard Szurkowski. - Wiał w drugą stronę i pchał śmiercionośną chmurę nie w kierunku Kijowa, a Skandynawii. Gdyby było odwrotnie... Aż boję się pomyśleć.

Więcej szczegółów o tym wyjątkowym wyścigu znajdziecie TUTAJ >>. Oczywiście koronawirus generalnie nie jest aż tak dużym zagrożeniem dla samych zawodników, ale przecież oni wrócą do swoich najbliższych, m.in. rodziców, teściów, którzy z racji podeszłego wieku są bezbronni wobec koronawirusa.

Kolejne apele bez odzewu 

Apel o natychmiastowe zakończenie wyścigu Paryż-Nicea poważnie wybrzmiał 11 marca. Nic z tego. Dzień później kolejny apel - znów bez odzewu. 13 marca do 6. etapu nie przystąpili kolarze Bahrain-McLaren (m.in. były kolarz CCC, Jan Tratnik). W sobotę nie wystartują z kolei zawodnicy Israel Start-Up Nation. W peletonie pojedzie zaledwie 95 kolarzy. A na liście startowej do pierwszego etapu było 136 nazwisk.

Miał być jeszcze etap w niedzielę, ale organizatorzy zrezygnowali. Czemu nie zrezygnowali kilka dni wcześniej? Czemu peleton w ogóle wystartował?

- Wyścig śmierci - europejskie tabloidy w swoim stylu przesadzają, ale tak właśnie określają to, co się dzieje wokół kolarzy.

Koronawirus spowodował, że sport praktycznie się zatrzymał. Odwołano zdecydowaną większość meczów, biegów, mityngów, turniejów. Ale nie ten wyścig. Przerażające.

- Jeżeli odwołujemy wszystko, to powinno się także anulować Paryż-Nicea. Podjąć trudną decyzję. Wiadomo, organizator zawsze będzie optował za tym, by wyścig trwał, ale priorytetem powinno być bezpieczeństwo zawodników. Wielu z nich obawia się nie tyle zakażenia, a raczej tego, czy będzie mogło wrócić do domów. Realne jest przecież zamknięcie granic - powiedział w rozmowie z serwisem kolarsko.pl Jarosław Marycz, Prezes Stowarzyszenia Kolarzy Zawodowych w Polsce.

O sportowej części wyścigu Paryż-Nicea przeczytasz TUTAJ >>

Komentarze (6)
avatar
Robert Ejsmond
14.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Napisze krótko: Zabójczy wyścig.. 
avatar
Artur Chudzik
14.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
O solone liczykrupy ! :/ 
Zorkin 1
14.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Brawo dla organizatorów wyścigu. Przynajmniej oni nie dali się zmanipulować i zastraszyć. Przecież to wszystko jest sztucznie wywołane. Nie ma żadnego zagrożenia! Zwykłe przeziebienie, na które Czytaj całość
avatar
brak_zawodnika
14.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
A kto im każe jechać? Dziećmi nie są, żeby ich za rączke ciągnąć "nie idź tam" albo paluszkiem pokazywać że to niebezpieczne. Skoro część mogła się wycofać, to pozostali też mogą. Widocznie nie Czytaj całość
avatar
RobertW18
13.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
3
Odpowiedz
Po co te dzikie wrzaski? Jeśli odgrodzi się dość szeroko miejsce startu i miejsce dojazdu zawodników, to nie powinno być większego zagrożenia dla ludzi wyścigu. Podobne to do rozgrywek bez wido Czytaj całość