Tegoroczny Tour de France rozpoczął się od wielkiej niespodzianki. Pierwszy etap wygrał holenderski kolarz Mike Teunissen, który wcześniej dla wielu kibiców był anonimowym kolarzem. 26-latek nie finiszu był nieznacznie lepszy od Petera Sagana.
Tour de France 2019. Jakob Fuglsang wylądował w szpitalu. To efekt kraksy w pierwszym etapie >>
Zwycięzca po zawodach nie krył ogromnej radości. Sam przyznał, że nawet nie myślał, że będzie w stanie powalczyć z najlepszymi kolarzami świata.
- Nigdy nie sądziłem, że uda mi się wygrać ze sprinterami, ale w końcu udało mi się to osiągnąć. To spełnienie marzeń. Będę pamiętać ten dzień przez bardzo długi czas - mówi.
ZOBACZ WIDEO Fantastyczny wyczyn Andrzeja Bargiela! Wbiegł na Wielką Krokiew w Zakopanem
Teunissen miał też trochę szczęścia, bo niedaleko mety doszło do kraksy. W niej brał udział kolega z zespołu Jumbo-Visma Dylan Groenewegen, który jest jednym z faworytów TdF.
Tour de France: historyczna chwila dla polskich kibiców. Nigdy dotąd nie było takiej sytuacji >>
- Od miesięcy pracowaliśmy, by doprowadzić Dylana do zwycięstwa, a potem w jednej chwili to wszystko legło w gruzach z powodu wypadku. Potem jednak pomyślałem, że jeszcze jestem świeży, a wszyscy będą umierać na ostatnich metrach, nawet Peter Sagan. Następnie go zaatakowałem. To był naprawdę dziwny dzień - dodaje Teunissen.
W niedzielę ciąg dalszy emocji. Tym razem uczestnicy będą rywalizować w jeździe drużynowej na czas.