Podczas wspinaczki na Wezuwiusz Rosjanin może praktycznie wygrać wyścig, lub pozostawić jeszcze cień nadziei dla rywali przez jazdą na czas w Rzymie, której i tak jest wielkim faworytem.
Tymczasem w środę człowiek z Orła sam potwierdził, że został wezwany przez austriacką policję na przesłuchanie w sprawie afery Humanplasma, wiążącej się jeszcze z sezonem 2007, kiedy w żółtej koszulce lidera Tour de France zatrzymany został oskarżony o doping jego partner, Duńczyk Michael Rasmussen.
- Pozostaję spokojny i wcale nie zaskakuje mnie, że moje nazwisko pojawiło się w tej sprawie właśnie teraz - stwierdził. - To są rzeczy, które niestety mają miejsce w kolarstwie, ale wszystko odbędzie się szybko - przekonywał w Benevento.
Drugi w klasyfikacji generalnej Danilo Di Luca (Lpr), 26 s za Mienszowem, musi w piątek postawić wszystko na jedną kartę i właśnie to zapowiada. - To dla mnie ostatnia szansa i chcę ją wykorzystać. To najważniejszy dzień, a ten podjazd bardziej niż Mienszowowi odpowiada mojej charakterystyce - powiedział o wspinaczce na Wezuwiusz.
W ekipie Liquigas również nie lamentują i są pewni swoich celów. - Mamy dwa - mówił Ivan Basso. - Chcemy poprawić miejsce w klasyfikacji generalnej Pellizottiego [Franka, trzecie miejsce] i podbić jeszcze za moją sprawą etap - przyznał.
Po raz drugi w tegorocznym Giro zaproszony do studia podsumowującego wydarzenia na trasie programu "Processo alla tappa" został Sylwester Szmyd, który znów opowiadał o roli pomocnika dwóch swoich liderów, z których żadnego nie preferuje.
Słowo o niespodziewanym sukcesie rzucił w czwartek Michele Scarponi (Diquigiovanni). - Było nas w tej ucieczce wielu [25] i mieliśmy jeszcze ze sobą wiatr. Na finałowej rundzie zaryzykowałem, wykorzystując to, że nie było zgody w grupie. Na starcie nie mieliśmy nadziei na nic, a na koniec cieszyliśmy się z wygranej. Lepiej tak... - zakończył z uśmiechem.