Przełęcz Khardung La (5 359 m n.p.m.) w Himalajach jest jedną z najwyżej położonych na świecie. W końcówce zeszłego roku odbył się na niej specjalny wyścig, w którym brało udział kilku kolarzy. W gronie tym był Bartosz Huzarski, który ustanowił nowy rekord wjazdu na przełęcz.
Choć Huzarski początkowo otrzymywał tylko szczątkowe informacje o wyprawie, to zdecydował się wziąć w niej udział. - Dla mnie wyzwaniem było wjechać tam jak najszybciej, pobić nowy rekord i dać ludziom platformę do zmierzenia się z tym wyzwaniem - przyznał Huzarski w rozmowie z Polskim Radiem.
Huzarski swoją karierę zakończył w 2016 roku. Jego zespół - Bora-Hansgrohe - nie zdecydowała się przedłużyć z nim kontraktu. Polski kolarz postanowił zostać przy sporcie, pracuje jako trener i dba o rozwój młodych zawodników, którzy marzą o wielkiej karierze.
Do startu w Himalajach przygotowywał się niecałe dwa miesiące. Miał specjalny namiot hipoksyczny, który miał przyśpieszyć adaptację do warunków panujących w najwyższych górach świata. Mimo to miał problemy z oddychaniem i przystosowaniem się do panującej aury. - Przez 3-4 pierwsze dni ciężko było jednak nawet wejść po schodach szybszym krokiem. Jakakolwiek większa aktywność na rowerze powodowała wręcz bezdech, pieczenie mięśni. Mózg odmawiał współpracy z nogami - dodał.
Huzarski 40-kilometrowy podjazd z miejscowości Leh (3 500 m n.p.m.) do przełęczy Khardung La (5 359 m n.p.m.) pokonał w 2 godziny 36 minut i 16 sekund. Wcześniejszy rekord pobił o niemal pół godziny.
- Przygoda była świetna, a miejsce, region Ladakh - piękne, czyste, z dobrym lokalnym jedzeniem. Do tego mieliśmy piękną, stabilną pogodę. Z wielką chęcią pojechałbym na taką wycieczkę jeszcze raz, bo bawiłem się świetnie - zakończył Huzarski.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #18. Wariactwo. Arkadiusz Milik z kibicami na masce samochodu