Afera w Polskim Związku Kolarskim wykroczyła poza sport i stała się także elementem politycznej gry. We wtorek jej głównych aktorów - prezesa PZKol Dariusza Banaszka oraz ministra Bańkę - wezwał na posiedzenie przewodniczący Komisja Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Pierwszy z nich na miejsce dotarł, choć spóźniony. Drugi delegował do dyskusji podsekretarza stanu Jana Widerę.
Minister kontra prezes
Stanowisko strony rządowej jest jasne.
Widera: - Ministerstwo nie widzi możliwości współpracy z kimkolwiek z obecnych władz PZKol. Ten zarząd skompromitował się biernością i niechęcią do ujawnienia prawdy. Jego członkowie dla dobra kolarstwa muszą odejść. Sportowców nie zostawimy samych i - jeżeli będzie trzeba - znajdziemy inne sposoby finansowania - przekonywał.
"Nie było molestowania ani gwałtów"
Prezes PZKol winny się nie czuje. I przyznaje, że za nim koszmarne tygodnie.
Banaszek: - Jestem prezesem od 10 grudnia tamtego roku. Za mojego urzędowania nie ma i nie było malwersacji, molestowania, ani gwałtów. To sytuacje historyczne, sprzed 8-10 lat. Zleciłem audyt, chciałem normalności działania. Wyników nie otrzymałem, choć prosiłem firmę audytorską o monity. Strasznie przeżyłem ostatnie miesiące. Jestem zbulwersowany sytuacją i nie poczuwam się nawet do jednego procenta winy, o jaką się mnie oskarża - mówił.
Komisja po dymisję?
Podczas posiedzenia komisji Widera nie potwierdził, że do narzuszeń - które miał wykazać audyt - doszło za kadencji prezesa Banaszka. - Działo się to w okresie ostatnich 10 lat. Kiedy dokładnie, powinna wyjaśnić prokuratura - mówi Widera.
I podkreśla: - Nazwisko Banaszka w moim oświadczeniu nie padło ani razu. Mówimy o zarządzie, który - są przesłanki, by sądzić - wiedział o pewnych nieprawidłowościach. Gdybyśmy nie zgłosili tej sprawy do prokuratury, mogłaby ona trafić pod dywan.
ZOBACZ WIDEO: Nowy trening Agnieszki Radwańskiej? Dawid Celt wyjaśnia
Dla przewodniczącego Rasia sprawa nie jest tak oczywista. - Z oświadczenia wynika, że minister Bańka chce dymisji zarządu niezależnie od tego, czy ktoś jest winny, czy nie. Komisja nie dała ani jednego dowodu na to, że ten człowiek (Banaszek - przyp. red.) jest w sprawę zamieszany. I nie jest tak, że związek nie zrobił nic. Okazuje się, że zlecił audyt - mówi.
Zapowiada też dalsze działania. - Bańka wziął na siebie olbrzymią odpowiedzialność. Może dojść do tego, że posłowie Komisji będą - po decyzjach prokuratury - wnioskować o wotum nieufności. To naruszenie autonomii, zamach personalny na związek, jeśli minister nie będzie miał racji. Musimy się liczyć z taką ewentualnością - zapowiada Raś. - Nie można tak traktować innych bez argumentów i pełnej wiedzy.
Strateg Raś
Bańka na Twitterze do wydarzeń z posiedzenia Komisji zachowuje dystans.
Niestety nie mogłem być dzisiaj na Komisji Sportu w Sejmie, a szkoda, bo podobno minister cień w gabinecie cieni PO I.Raś zapowiedział wniosek o wotum nieufności wobec mnie jeśli @MSiT_GOV_PL nie uzasadni odpowiednio swojej polityki wobec PZKolarskiego...strateg
— Witold Bańka (@WitoldBanka) 12 grudnia 2017
Sam przewodniczący oskarża zaś ministra o to, że jego nieobecność to efekt strachu.
Dziś rozmawialiśmy w Sejmie o sytuacji w PZKol. bez udziału Ministra W.Bańki. Szkoda bo wiele krąży informacji, że ma wiele w tej sprawie wstydliwego do ukrycia?!
— Irek Raś (@IrekRas) 12 grudnia 2017
Przestraszył się?.......
Minister pisze do Komisji
Uczestnicy wtorkowego posiedzenia otrzymali pismo, które 11 grudnia MSiT wystosowało do przewodniczącego komisji, czyli Rasia. Podpisał je Widera. Zgodnie z jego treścią w 2017 roku PZKol zawarł z Departamentem Sportu Wyczynowego MSiT 6 umów dotacyjnych.
Współpraca ze związkiem miała być "bardzo trudna". Sprawozdanie z realizacji umów za I półrocze zostały złożone terminowo (31 sierpnia), ale ze względu na wymóg licznych poprawek ostatnie aneksy podpisano dopiero 18 października.
Sprawozdanie z realizacji umów za II półrocze należało złożyć do 30 listopada. 4 grudnia do MSiT wpłynęło datowane na 30 listopada pismo z prośbą o przedłużenie terminu do 8 grudnia. MSiT wyraziło na to zgodę, a sprawozdania zostały złożone w wyznaczonym dniu.
24 listopada minister Bańka anulował przyznanie PZKol przyznanie 515 tysięcy złotych z budżetu państwa na dofinansowanie zadań w zakresie programu przygotowań do igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata i Europy w 2017 roku.
Ministerstwo prowadzi obecnie kontrolę w PZKol. Jej zakres został rozszerzony na wszystkie umowy o dofinansowanie zawarte w 2017 roku, a termin został przedłużony do końca stycznia 2018 roku. Po zakończeniu kontroli jej podsumowanie trafi do Biuletynu Informacji Publicznej.
O co chodzi w kolarskiej aferze
Zastraszanie, seks z podopiecznymi, w tym z nieletnimi, a nawet gwałt. Słowa Piotra Kosmali, które padły w rozmowie z WP SportoweFakty, wstrząsnęły Polską. Natychmiastowa reakcja ministerstwa sportu, zapowiedź bardzo dokładnego zbadania sprawy z ust Zbigniewa Ziobro, pierwsze kroki prokuratury oraz list szefa Międzynarodowej Federacji Kolarskiej.
W ciągu tygodnia od ujawnienia seksafery do dymisji podało się ośmiu (z dziewięciu) członków zarządu PZKol. Jedynie prezes Banaszek nie odpowiedział na apel ministra sportu i zapowiedział, że dopiero 22 grudnia (na ten dzień jest zaplanowane Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Delegatów) odda się do dyspozycji środowiska.
Zaatakował przy okazji ministra Bańkę sugerując, że ten "wymieniał się telefonami i żył w bardzo dobrych stosunkach" z oskarżanym o molestowanie trenerem. Tymi słowami całkowicie przeciął sobie jakąkolwiek możliwość współpracy i rozmowy z ministerstwem. - Gdybym traktował prezesa Banaszka poważnie, wytoczyłbym mu proces - odpowiedział Bańka.