Do zdarzenia doszło niespełna dziesięć kilometrów przed metą piętnastego etapu Giro d'Italia. Na środku jezdni była wysepka, na której z kolei stał znak drogowy. Niestety, organizatorzy nie oznakowali go w stosowny sposób, co miało fatalne konsekwencje.
Tanel Kangert nie zauważył niebezpiecznego miejsca. Nagle przy dużej prędkości uderzył w znak z tak dużą siłą, że wyleciał z roweru i wylądował kilka metrów dalej.
Oszołomiony Estończyk przez chwilę siedział na ulicy i trzymał się za lewą rękę. Niedługo później zabrano go do szpitala, gdzie lekarze nie mieli dla niego najlepszych wieści.
AUA!!! Nie dość, że wywrotka, to jeszcze Tanel Kangert zahaczył o znak. pic.twitter.com/Tjj1zpsepR
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) 21 maja 2017
- Tanel złamał lewy łokieć. To dla niego koniec Giro d'Italia - poinformował jego zespół GC.
Dla 30-letniego kolarza to wielki cios, bo świetnie sobie radził w słynnym wyścig. Przed piętnastym etapem zajmował siódme miejsce w klasyfikacji generalnej i stał przed szansą osiągnięcia najlepszego wyniku w karierze.
ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski: Walka z Najmanem? Wchodząc do ringu nagle zapomniałem wszystkiego