Przed nami 14. dzień igrzysk olimpijskich Paryż 2024. W piątek czeka nas nieco mniej emocji związanych z występami Polaków, choć kciuki trzymać będziemy przede wszystkim za sztafety kobiet i mężczyzn 4x400 metrów oraz Natalię Kaczmarek, która wieczorem wystąpi w finale na tym samym dystansie.
Z kolei w czwartek jednym z Biało-Czerwonych, który startował w rywalizacji olimpijskiej był Mateusz Rudyk. 29-latek wziął udział w kolarskim sprincie. Nasz reprezentant dotarł do ćwierćfinału, w którym przegrał. Po późniejszej weryfikacji wyników Polak zajął piąte miejsce.
Po zawodach Rudyk stanął przed kamerami TVP Sport. 29-latek nie ukrywał swojego rozżalenia i w gorzkich słowach wypowiedział się na temat polskiego kolarstwa.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Stanęła w obronie polskich siatkarek. "Trudno było oczekiwać"
- No nie będę mówił, każdy wie w jakiej sytuacji jest polskie kolarstwo.. jest w tragicznej sytuacji. Nie było pieniędzy na szkolenie, potem jakieś moje sprawy prywatne ze zdrowiem, potem na dwa tygodnie przed wylotem sprawa mojego błędu z dokumentami - rozpoczął Rudyk.
Reprezentant naszego kraju powiedział, że zaufał pewnym ludziom ws. swoich dokumentów zdrowotnych (Rudyk jest chory na cukrzycę i musi brać insulinę). Ci jednak go zawiedli i nie dopilnowali, aby lek został zgłoszony i Rudyk mógł go przyjmować. Na szczęście już w trakcie igrzysk cała sprawa się wyjaśniła i 29-latek poleciał do Francji.
- Niestety zaufałem pewnym ludziom na słowo, że będą to pilnować. No nie dopilnowali tego mojego orzeczenia, żebym mógł brać legalnie insulinę, gdyż jestem chory na cukrzycę, a nie, żeby się dopingować. No dla mnie nauczka, że jednak powiedzenie "umiesz liczyć? licz na siebie" się sprawdza. Cieszę się, że w ogóle tu jestem i mam możliwość reprezentowania kraju najlepiej jak potrafię - dodał polski kolarz.
Zobacz także:
"Dyskryminują moją osobę". O słowach Polaka jest już głośno
"Ekstremalne warunki". Polacy weszli do Sekwany