Kolarz zajadał się czekoladą, ale... wygranej mu to nie dało [WIDEO]

Twitter / Milano Sanremo / Na zdjęciu: Tadej Pogacar
Twitter / Milano Sanremo / Na zdjęciu: Tadej Pogacar

Tadej Pogacar był jednym z głównych faworytów do zwycięstwa w kolarskim klasyku Mediolan-San Remo. Włoskiej imprezy ponownie nie udało mu się wygrać, ale być może dlatego, że podczas jazdy najadł się... czekolady.

115. edycja klasyku Mediolan - San Remo prowadziła kolarzy tradycyjną trasą z położonej pod Mediolanem Paviii wzdłuż wybrzeża Adriatyku do mety w San Remo. Warto wiedzieć, że "La Primavera" to najdłuższy wyścig w kolarskim kalendarzu - w tym roku zawodnicy musieli zmierzyć się z dystansem 288 kilometrów.

Faworytem numer jeden do zwycięstwa był Słoweniec Tadej Pogacar (UAE Team Emirates) który 2 tygodnie temu 80-kilometrowym samotnym rajdem rozstrzygnął losy innego włoskiego klasyku Strade Bianche. Wysoko stały również akcje Mathieu van der Poela (Alpecin-Deceuninck), który przed rokiem triumfował w "La Primaverze", ale jego dyspozycja pozostawała niewiadomą, ponieważ dla Holendra start w Mediolan-San Remo był pierwszym wyścigiem w sezonie.

Kiedy kolarze mieli już w nogach niespełna 200 kilometrów, Słoweniec postanowił posilić się tabliczką czekolady. Pomimo trudów wyścigu Pogacarowi dopisywał dobry humor, co nie umknęło uwadze realizatorom transmisji. Słodka przekąska bardzo mu zasmakowała, co wyraził symbolicznym gestem.

Czekolada nie pomogła jednak Słoweńcowi w odniesieniu zwycięstwa, choć Pogacar był bliski szczęścia. Drużyna UAE Team Emirates podkręcała tempo na podjeździe pod Cipressę nieco ponad 20 kilometrów przed metą, ale mistrz Słowenii nie zdecydował się na atak. Kilka chwil później 25-latek dwukrotnie próbował oderwać się od grupy podczas wspinaczki na Poggio di San Remo. Szczególnie to drugie przyspieszenie było imponujące, jednak Van der Poel zdołał doścignąć dwukrotnego zwycięzcę Tour de France, a za nim do dwójki dołączyli pozostali kolarze.

Na finałowych kilometrach kilku zawodników próbowało ruszyć do przodu, ale ostatecznie zwycięzcę wyłonił sprint z peletonu. Najszybszy okazał się Belg Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck) przed Australijczykiem Michaelem Matthewsem i Tadejem Pogacarem.

Przed startem imprezy po cichu liczyliśmy na dobry występ Michała Kwiatkowskiego (Ineos Grenadiers), który triumfował w tej imprezie w roku 2017 po fascynującym finiszu [więcej]. 
Polak tegoroczną edycję "La Primavery" ukończył na 54. miejscu. Na trasie pełnił rolę pomocnika dla swojego lidera Thomasa Pidcocka.

Na starcie klasyku pojawił się również Łukasz Owsian w barwach francuskiej ekipy Arkea-B&B Hotels. Drugi z naszych reprezentantów nie ukończył rywalizacji.

Zobacz też:
Rodzina na niego czekała, a on nie dojechał. Polak pokazał, dlaczego

"Mówił nam, gdzie są fajne dyskoteki". Tragiczna śmierć w walentynki

ZOBACZ WIDEO: "Inspiracja". Tak polska gwiazda trenuje miesiąc po porodzie

Komentarze (0)