Pandemia koronawirusa utrudnia życie sportowcom. Dotyczy to też kolarzy torowych. Dwóch z nich - Daniel Staniszewski oraz Wojciech Pszczolarski - początkowo mieli nie brać udziału w zawodach Pucharu Narodów w Hongkongu, ale w związku z poprawą sytuacji dostali zgodę na rejestrację w imprezie.
Mieli oni startować w omnium, wyścigu eliminacyjnym oraz madisonie. Byli już nawet w drodze do Azji, ale ostatecznie zdołali dotrzeć tylko do Amsterdamu. Tam podjęto decyzję o powrocie do Polski. Okazało się, że przeprowadzane badanie na obecność koronawirusa nie spełniało wymogów organizatorów.
"Mamy takie chore czasy, że wozisz ze sobą tony papierów, pozwoleń na podróż do innego kraju, przechodzisz COVID testy negatywnie, szczepisz się przeciw wirusowi, a i tak potrafią cię zaskoczyć informacją, że to wszystko jest za mało, by dolecieć do Hong Kongu" - napisał na Twitterze Pszczolarski.
Jak dodał polski kolarz, zabrakło certyfikatu ISO 15189, które powinno posiadać laboratorium. Nie było to jednak technicznie możliwe. "Takiego certyfikatu pod kątem wirusa SARS-CoV-2 nie posiada żadne polskie laboratorium, a taka sytuacja dotyczy praktycznie wszystkich krajów Unii Europejskiej" - dodał. Kolarzom nie udało się wykonać takich testów także w Holandii.
Mamy takie chore czasy, że wozisz ze sobą tony papierów , pozwoleń na podróż do innego kraju, przechodzisz COVID testy negatywnie , szczepisz się przeciw wirusowi , a i tak potrafią Cię zaskoczyć informacją, że to wszystko jest za mało, by dolecieć do Hong Kongu … pic.twitter.com/ht6N3xLBNX
— Wojtek Pszczolarski (@wojtekpszczola) May 12, 2021
Czytaj także:
Poważna kraksa na Giro d'Italia. Ucierpiał jeden z faworytów wyścigu [WIDEO]
Organizatorzy Giro wstrzymali oddech. Przeprowadzono aż 650 testów na koronawirusa
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kasia Dziurska wróciła z wakacji. Od razu do pracy