Polska reprezentacja nie wystawiła w Kanadzie tak licznego składu jak w Pruszkowie oraz Manchesterze. Wystąpiło osiem osób: cztery zawodniczki i czterech zawodników. Biało-Czerwoni nie stanęli na podium, ale przodownictwo w klasyfikacji generalnej w sprincie objął Mateusz Rudyk. Przed zmaganiami w Miltonie liderem Pucharu Świata był Matthew Glaetzer. Australijczyk tym razem nie stanął na starcie. Drugie miejsce z tym samym dorobkiem dziewięciuset punktów zajmował Polak, który dwukrotnie był drugi (Glaetzer zwyciężył i zajął trzecią lokatę).
Rudyk w Kanadzie został sklasyfikowany na szóstym miejscu, dzięki czemu uzyskał 325 punktów do klasyfikacji łącznej PŚ. W 1/4 finału pokonał go późniejszy zwycięzca, Holender Jeffrey Hoogland. Szansę na objęcie przodownictwa w "generalce" miał też Harrie Lavreysen, który jednak odpadł w 1/8 finału.
Po trzech odsłonach sezonu Rudyk prowadzi w klasyfikacji generalnej ze zdobyczą 1225 punktów. Drugi jest Lavreysen (1125), trzeci Philip Hindes (1025), a czwarty Hoogland (925).
W wyścigu punktowym na czwartej pozycji uplasował się Wojciech Pszczolarski. Z kolei w wieloboju (omnium) piąty był Daniel Staniszewski. W obu tych konkurencjach triumfował Niklas Larsen.
W sezonie 2017/2018 odbędą się jeszcze zawody PŚ w Santiago (9 i 10 grudnia, bez udziału polskiej reprezentacji) oraz Mińsku (od 19 do 21 stycznia).
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Marcin Żewłakow: Bez Lewandowskiego jesteśmy drużyną z trzeciego koszyka