W 2017 roku - kiedy Prawo i Sprawiedliwość rządziło w naszym kraju - Przemysław Saleta zdecydował się na mocną deklarację polityczną. Były mistrz świata w kickboxingu zamieścił w swoich social mediach taki wpis: "to ciągle moja Ojczyzna, ale nie moje państwo". Kilka tygodni temu doczekał się zmiany władzy.
I nie ukrywa, że jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. W rozmowie z dziennikarzem Interii przyznał: "mam po prostu wrażenie, że po 15 października (15.10.2023 odbyły się wybory parlamentarne - przyp. red.) nawet lżej się oddycha".
Saleta nie ma nic przeciwko zmianom, jakie obecnie przeprowadza koalicja rządowa. Przypomnijmy, że trwa proces przejęcia przez Koalicję Obywatelską kontroli nad Telewizją Publiczną. Odbywa się to w atmosferze protestu ze strony polityków PiS-u.
"Nie mam nic przeciwko temu i wolę, żeby to zostało przecięte ostrym nożem i naprawione szybko, bo naprawdę chciałbym, żeby rozliczyć wszystkich tych, którzy to zafundowali, a wtedy życie zacznie się toczyć normalnym torem" - dodał.
ZOBACZ WIDEO: "Ewenement na skalę światową". Mateusz Borek o walce Adamek vs. Chalidow
Saleta zwraca uwagę na fakt, że politycy Prawa i Sprawiedliwości powołują się Konstytucję. I nie ukrywa, że... "Bawi mnie, gdy ludzie z PiS-u powołują się na Konstytucję" - przyznał.
Były sportowiec podkreśla, iż to właśnie politycy z tego obozu przez wiele lat działali na pograniczu prawa. Mówi wręcz o łamaniu prawa. Dlatego nie rozumie, jak teraz mogą się oburzać na działanie obecnej władzy i choćby faktu "odbijania" mediów publicznych.
Czytaj także: Przemysław Saleta wywołał zamieszanie. "To skandaliczne" >>
Czytaj także: Córka polskiego sportowca czeka na przeszczep. "Teoretycznie czeka się pół roku" >>