Kartingowe zmagania rozpoczęły się w tym roku od WSK Champions Cup na włoskim torze Adria, gdzie Karol Basz ponownie prezentował wyborne tempo, jednak drobny błąd przeszkodził w walce o wygraną.
Polak wraz z Kosmic Racing od samego początku plasowali się w ścisłej czołówce zdobywając trzecie miejsce w czasówce. Podczas sobotnich wyścigów kwalifikacyjnych było jeszcze lepiej, gdyż Basz wygrał każdy z trzech biegów, co sprawiło, że bez problemów znalazł się na pierwszym polu startowym przed niedzielnymi zmaganiami.
Niestety jednak finisz rywalizacji nie miał potoczyć się po myśli krakowianina - błąd mechanika, który na jedną ze stron karta założył nieodpowiednie opony sprawił, że wicemistrz świata nie miał już tak dobrego tempa, czego efektem była zaledwie czwarta pozycja w prefinale. Niestety start do finału ze środka stawki również nie pomógł, gdyż jeden z rywali uderzył w Basza, który przez to zaliczył praktycznie pełny obrót i spadł na 19. miejsce. Na szczęście kart nie ucierpiał zbyt mocno i Polak mógł rzucić się do odrabiania strat, czego efektem było dziesiąte miejsce pod flagą w szachownicę.
- Niestety nie był to wymarzony początek sezonu, ale takie rzeczy czasem zdarzają się w sportach motorowych - powiedział Basz. - Szkoda błędu z oponami, jednak WSK Champions Cup to jednorazowe zawody, więc w sumie nie straciliśmy nic w kontekście większego cyklu. Najważniejsze jest to, że pokazaliśmy bardzo dobre tempo, co jest fantastycznym prognostykiem na resztę roku. Mam nadzieję, że tak pozostanie i z kolejnych zawodów będziemy wracać z pucharami i mokrzy od szampana - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: medale paraolimpijskie już mam, czas na medal IO zawodowców