Ekipa Kosmic Racing od samego początku weekendu plasowała się w czołówce, jednak w czasówce zabrakło odrobiny szczęścia. Karol Basz został przyblokowany przez kilku zawodników na swoim najlepszym okrążeniu, przez co znalazł się dopiero na 18. miejscu w tabeli z czasami. W biegach kwalifikacyjnych Polak zaprezentował jednak kunszt godny mistrza świata i w każdym z nich pokonał kilku rywali, by ostatecznie przed niedzielą wywalczyć 11. pole startowe.
W prefinale, który rozpoczął się na suchej nawierzchni, choć w trakcie wyścigu pojawiły się opady, Polak znów dał z siebie wszystko i zyskał aż 10 pozycji meldując się na drugim miejscu. Finał zmagań także nie należał do najprostszych, gdyż tuż przed startem rozpadał się deszcz i wszyscy zawodnicy zdecydowali się na opony na mokrą nawierzchnię. Opady ustały jednak zaraz po rozpoczęciu rywalizacji, co przy wysokich temperaturach panujących we Włoszech oznaczało szybko przesychający tor.
Początkowo Basz stracił dwie pozycje, jednak znacznie ważniejsze było dbanie o odpowiedni stan ogumienia. Polski zawodnik poradził sobie z tym zadaniem po profesorsku i z każdym kolejnym okrążeniem nabierał tempa zbliżając się do rywali. Decydujący dla losów wyścigu okazał się ostatni zakręt. Basz atakował lidera, jednak niestety został także uderzony z tyłu, co zaowocowało dość znaczną stratą czasową i dopiero czwartą lokatą na mecie.
ZOBACZ WIDEO Jedyny tor, którego nie poznał. Piotr Protasiewicz jedzie w nieznane
- To zdecydowanie nie był łatwy weekend i problemy w czasówce położyły się cieniem na pozostałej części zawodów - zdradził Basz. - Zespół jak zwykle był idealnie przygotowany przez co mogliśmy odrabiać i szło nam to całkiem nieźle. Niestety w ostatnim zakręcie finałowego wyścigu, kiedy wygrana lub co najmniej drugie miejsce były na wyciągnięcie ręki zostałem uderzony przez innego zawodnika. Sama kraksa nie była jakaś szczególnie poważna, jednak w jej wyniku przód mojego karta zahaczył o tylne koło lidera, przez co musieliśmy "odkleić się" od siebie. Przez to obaj straciliśmy sporo czasu, a także pozycji. Taki jest jednak motorsport, a same zawody wypadły nie najgorzej, gdyż cały czas jestem liderem mistrzostw. Do końca pozostały jeszcze dwie rundy, w trakcie których będziemy zaciekle walczyć o utrzymanie takiego stanu rzeczy, a już za tydzień będę bronił kolejnego prowadzenia podczas drugiej rundy Kartingowych Mistrzostw Niemiec - dodał Polak.
Karol Basz wciąż utrzymuje jednak pozycję lidera mistrzostw z dokładnie taką samą przewagą, jaką miał przed zawodami na torze Adria. Od najbliższego rywala dzieli go osiem punktów, podczas gdy do końca zmagań pozostały jeszcze dwie rundy.