Trwa akcja ratunkowa w Arktyce. "Marcin żyje, oczekuje na pomoc"

Facebook / Marcin Gienieczko / Na zdjęciu: Marcin Gienieczko
Facebook / Marcin Gienieczko / Na zdjęciu: Marcin Gienieczko

Dramatyczne sceny na archipelagu Svalbard. Marcin Gienieczko zamierzał zdobyć na nartach Górę Newtona (1713 m n.p.m), ale musiał wezwać pomoc. Panują fatalne warunki atmosferyczne. Obecnie trwa akcja ratunkowa.

W tym artykule dowiesz się o:

[tag=68136]

Marcin Gienieczko[/tag] postanowił zdobyć na nartach najwyższy szczyt archipelagu polarnego Svalbald należącego do Norwegii. Góra Newtona ma 1713 m n.p.m.

Polak natrafił jednak na fatalne warunki, które uniemożliwiają mu zdobycie szczytu, a co więcej - poważnie zagrażają jego bezpieczeństwu. Wiatr wieje nawet z prędkością 144 km/h, do tego pada śnieg, a temperatura dochodzi do -36 stopni.

"Marcin żyje, użył radioboji, jest świadomy swojego położenia i oczekuje na pomoc" - mówi post na oficjalnej stronie podróżnika.

"Niestety sanie prawdopodobnie zostały zupełnie zasypane, tym samym Marcin stracił zapasy paliwa i jedzenia (te, które ma przy sobie, wystarczą na 1,5 doby), nie wytrzymał także stelaż namiotu, jedynego schronienia Marcina, nadal stoi tylko jego część" - czytamy.

To wszystko sprawia, że życie Gienieczki jest zagrożone. Jak informuje PAP Norwegowie próbowali podjąć rano akcję ratunkową, jednak zbyt silny wiatr uniemożliwił wysłanie helikoptera. Próbowano do niego dotrzeć na skuterach śnieżnych, ale to uniemożliwiła burza śnieżna.

Sytuacja robi się dramatyczna. Jak informuje News 24, ratownicy jeszcze raz ruszyli na pomoc Polakowi.

"Będą w kontakcie również z Marcinem za pośrednictwem telefonu satelitarnego. Znalezienie Marcina w tej chwili umożliwia tylko system GPS, ponieważ widoczność jest bardzo słaba (Marcin poinformował, że nie widzi swojej dłoni, po wyciągnięciu jej przed siebie). Cały zespół skupia się na ratowaniu Marcina i postępuje według ustalonych procedur" - dodaje.

"Marcin w rozmowie telefonicznej przekazał, że takich warunków, jakie w tej chwili panują na miejscu, 'nie widział, jak żyje'" - dodaje "News 24", które jest oficjalnym partnerem ekspedycji.

*artykuł aktualizowany

Komentarze (14)
avatar
zbyszko64
11.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wyprawa nieudana , pogubił sprzęt i paliwo. To cienias . Żebrał o pomoc bo sam nie dał rady . Cienki bolek i tyle. To wstyd tylko dla Polski . Ja bym wolał zginąć niż skowytać o pomoc. 
avatar
Bartek M
11.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
po co on wziął paliwo? 
avatar
Jak Ty
11.03.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wszystko rozumiem- wyczyny, ekstremum, walka z przexiwnosciami- tylko po co ten rozglos? to chwalenia sie? robcie to dla siebie. kolejnej ksiazki o waszym bohaterstwie nikt juz nie przeczyta. Czytaj całość
avatar
token
11.03.2023
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
Żal was czytać ;-(( Facet walczy tam o życie w ekstremalnych warunkach, a banda mądrali która dostaje zadyszkę po przejśćiu 30m szybkim krokiem wymądrza się w swoich fotelach... 
avatar
otojaja
11.03.2023
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
"Niestety sanie prawdopodobnie zostały zupełnie zasypane, tym samym Marcin stracił zapasy paliwa i jedzenia (te, które ma przy sobie, wystarczą na 1,5 doby), nie wytrzymał także stelaż namiotu, Czytaj całość