Udało nam się oficjalnie potwierdzić, że w piątek (10.02) odbędzie się spotkanie przedstawicieli 35 krajów, które w marcu 2022 i potem jeszcze raz w lipcu 2022 podpisały się pod dwoma oświadczeniami dotyczącymi sankcji nałożonych na sportowców i działaczy sportowych reprezentujących Rosję oraz Białoruś.
Te dwa oświadczenia nawoływały do całkowitej izolacji przedstawicieli krajów, które 24 lutego 2022 roku rozpoczęły największą od prawie 80 lat wojnę w Europie, atakując terytorium Ukrainy. Z treści wynikało również żądanie zawieszenia federacji sportowych z krajów-agresorów oraz brak relacji jakichkolwiek międzynarodowych zawodów w stacjach TV na terenie Rosji i Białorusi (wiemy, że to się nie udało, bo np. FIFA sprzedała prawa do pokazywania MŚ w piłce nożnej).
Po kontrowersyjnej (a przez wielu fachowców uznawanej za skandaliczną) decyzji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego z Thomasem Bachem na czele o możliwości startu Rosjan w kwalifikacjach olimpijskich (do igrzysk w Paryżu, w 2024 roku), grupa 35 krajów postanowiła znów zewrzeć szyki. - Specjalne spotkanie tej grupy odbędzie się 10 lutego w formule online, a jego organizatorem jest Wielka Brytania - oficjalnie poinformowało nas biuro komunikacji ministerstwa sportu.
Co ciekawe, w spotkaniu nie będą uczestniczyli przedstawiciele krajowych komitetów olimpijskich. - W rozmowie wezmą udział przedstawiciele administracji rządowych - dowiedzieliśmy się w ministerstwie kierowanym przez Kamila Bortniczuka.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
Dlaczego? Wynika to pewnie stąd, że w wielu krajach działacze sportowi mają inne zdanie na temat izolacji Rosjan, niż ministrowie. Delikatniejsze... Dochodzą oficjalne głosy choćby z USA, Wielkiej Brytanii czy Czech, że te komitety nie wyobrażają sobie bojkotu igrzysk. I to nawet jeżeli pojawią się tam Rosjanie. Nie mają nic przeciwko decyzji Bacha, który nawet nie ukrywa swojej wieloletniej przyjaźni z Władimirem Putinem.
Z drugiej strony jest cała koalicja komitetów olimpijskich (m.in. Szwecja, Dania, Norwegia, Estonia, Łotwa czy Polska), które nie wyobrażają sobie rywalizacji z Rosjanami. Politycy mają więc o czym rozmawiać. Zwłaszcza że to oni podejmą ostateczne decyzje. A nie sportowi działacze. Wśród zaproszonych gości na piątkowe spotkanie będą potęgi sportowe: zaczynając właśnie od USA, przez Francję, Niemcy, Australię, Hiszpanię, czy Kanadę, a na Grecji, Nowej Zelandii czy Belgii kończąc.
Czego możemy się spodziewać? - Ma być to platforma do wymiany stanowisk poszczególnych państw odnośnie oświadczenia MKOl z 25 stycznia br. w sprawie startów rosyjskich i białoruskich sportowców w zawodach międzynarodowych - usłyszeliśmy w ministerstwie sportu.
Ministrowie z poszczególnych krajów będą rozmawiali zapewne o formach nacisku na MKOl, by ten zmienił zdanie i nie pozwolił na start Rosjan podczas najbliższych IO. Czy może dojść do bojkotu? Jak już informowaliśmy (TUTAJ więcej szczegółów >>) Polska jeszcze nie podjęła ostatecznej decyzji, ale nie wykluczamy nawet tego, że naszych sportowców zabraknie w Paryżu.
Przypomnijmy, że w historii igrzysk olimpijskich dochodziło już do międzynarodowych bojkotów. W Moskwie (1980) nie pojawiło się kilkadziesiąt reprezentacji tzw. świata zachodniego, w proteście na wojnę, którą ówczesny Związek Radziecki prowadził w Afganistanie. W odpowiedzi ZSRR i kraje bloku wschodniego (m.in. Polska) nie wysłały swoich zawodników do Los Angeles, cztery lata później.
Od spotkania 35 krajów i wypracowanego stanowiska zależy również przyszłość piłkarskiej reprezentacji Rosji. Nieoficjalnie mówi się, że jeżeli MKOl-owi uda się przepchnąć powrót sportowców z kraju, który codziennie morduje niewinnych cywili w Ukrainie, do IO, to FIFA zgodzi się na udział Rosjan w eliminacjach do MŚ, które w 2026 roku odbędą się w Kanadzie, Meksyku i USA.
Czytaj także: Minister polskiego rządu postawi się Putinowi? Nie ma innego wyjścia [OPINIA] >>