To dlatego Kamil Stoch wciąż czuje rozczarowanie. "Dwa razy otworzyła się przede mną szansa na medal"

PAP / Grzegorz Momot / Polscy skoczkowie po ostatniej serii skoków konkursu drużynowgo
PAP / Grzegorz Momot / Polscy skoczkowie po ostatniej serii skoków konkursu drużynowgo

- Wracam z dużym niedosytem. Można było z tych igrzysk wyciągnąć więcej, medal był na wyciągnięcie ręki. Teraz trzeba mentalnie dojść do siebie, bo w tym sezonie będzie jeszcze o co walczyć - mówił tuż po przylocie do Polski Kamil Stoch.

Trzykrotny mistrz olimpijski w skokach narciarskich w Pekinie zajął 6. miejsce na normalnej skoczni i 4. na dużej. Biorąc pod uwagę, jak przed igrzyskami układał się dla niego sezon 2021/2022, takie wyniki kibice ocenili jako bardzo dobre.

Sam Stoch póki co widzi je inaczej. Zaraz po konkursie na dużym obiekcie był przygnębiony, wywiadów udzielał ze łzami w oczach. Po kilku dniach żal spowodowany straconą szansą jeszcze nie minął.

- W dalszym ciągu szkoda mi, że tylko Dawid stoi tutaj z medalem. Najlepszą pamiątką z każdej imprezy jest coś, na co można później spojrzeć i przypomnieć sobie emocje, które przeżywamy oraz walkę, czas i energię, które wkładaliśmy codziennie, żeby dążyć do tego sukcesu - mówił utytułowany skoczek w środę późnym wieczorem na warszawskim lotnisku Okęcie.

ZOBACZ WIDEO: Świetne igrzyska w wykonaniu Stocha. "Do medalu mało brakowało"

- Pomimo że zrobiłem wszystko, co się dało, uważam, że można było z tych igrzysk wyciągnąć więcej. Dwa razy otworzyła się przede mną szansa, dwa razy medal był na wyciągnięcie ręki. Nie wykorzystałem tych szans - tłumaczył powody swojego rozczarowania. - Tłumaczę sobie, że taki jest sport. Nie zawsze da się wygrywać, nie zawsze dostajemy to, czego chcemy.

Najlepszy polski skoczek narciarski ostatnich lat podziękował też kibicom za okazane wsparcie. - Dziękuję, że pomimo braku mojego miejsca na podium oni cieszyli się i byli z nas jako grupy dumni. To jest, może nie całkowite, ale jednak jakieś zastępstwo tego medalu. Kibiców mamy wspaniałych. Najlepszych na świecie.

Po konkursie, który Stoch zakończył na czwartym miejscu i ze łzami w oczach, z ogromnym uznaniem pisali o nim i mówili nie tylko zwykli kibice, ale też inne gwiazdy polskiego sportu. Obecna w Pekinie dwukrotna srebrna medalistka IO w kolarstwie górskim Maja Włoszczowska powiedziała o jego postawie "Nie złoto, a platyna", a czołowa tenisistka świata Iga Świątek przypomniała słowa, które skierował do niej skoczek po jej niepowodzeniu na letnich igrzyskach w Tokio: "Ktoś mądry napisał mi nie tak dawno: "Per aspera ad astra" (z łac. "przez trudy do gwiazd"). Pamiętam i trzymam mocno kciuki" - napisała na Twitterze.

- To wsparcie cieszy. Każdy z nas sportowców doskonale rozumie, że nie zawsze da się wygrywać, że pomimo czasu i energii poświęconych na treningach, pomimo serca włożonego w walkę, bywa tak, że trzeba zaakceptować brak sukcesu - mówił. - Jednak na koniec zostajemy sami z tym niedosytem, z poczuciem pewnej pustki.

Po powrocie do domu polscy skoczkowie nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek. Za kilka dni wrócą do treningów. - Trzeba dojść mentalnie do siebie, trochę przewietrzyć głowę, wyświeżyć organizm i przygotować się do kolejnych startów. W tym sezonie będą jeszcze mistrzostw świata w lotach, walka o małą kryształową kulę za loty, turniej Raw Air. Przed nami ciekawy czas - podkreślił Stoch.

Zapytany o ewentualny start na kolejnych igrzyskach, które w 2026 roku odbędą się w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo, odparł: - Do nich jeszcze długa droga, bardzo dużo wody upłynie w Wiśle, zanim one się odbędą. Cztery lata to dużo czasu. Zobaczymy.

Czytaj także:
Polski skoczek zaskoczył. Wróci na igrzyska w innej roli?
Przyznał się do błędu. Michal Doleżal już wie, jakie były przyczyny kryzysu

Źródło artykułu: