Nina O'Brien walczyła o bardzo dobry wynik w slalomie gigancie. Tuż przed metą drugiego przejazdu zanotowała jednak fatalnie wyglądający upadek. Uderzyła w bramkę, a jej kolano wygięło się w nienaturalny sposób.
24-latka długo się nie podnosiła. Szybko znalazł się przy niej sztab medyczny. Przez kilkanaście minut udzielał pomocy zawodniczce, która następnie opuściła stok na noszach.
Sama Amerykanka najbardziej była zmartwiona faktem, że… z jej powodu doszło do opóźnienia zawodów. Chciała też wiedzieć, jak szybko jechała (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z igrzysk". Ojciec Stocha nie krył radości. "Proszę tylko zapytać dziennikarzy, ilu stawiało na Polaków"
W mediach społecznościowych zawodniczka przekazała, że doszło u niej do otwartego złamania kości piszczelowej. W nocy przeszła operację stabilizacji złamanej kończyny.
"Dałam z siebie wszystko, co miałam, a może zbyt dużo. Powtarzam to sobie w głowie, żałując, że nie pojechałam tych ostatnich kilku bramek inaczej" - napisała na Instagramie rywalka Maryny Gąsienicy-Daniel.
"Jestem trochę załamana, ale czuję też dużo miłości. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wsparli. Mój telefon zalały wiadomości, a budzenie się przy waszych słowach wsparcia, oznacza więcej, niż myślicie" - dodała.
Podziękowała także lekarzom i personelowi szpitala w Yangqing, do którego trafiła. Amerykankę czeka teraz długa przerwa w startach.
Czytaj także:
- Gąsienica-Daniel podzieliła się myślami z fanami. "Medalu nie zdobyłam, chociaż wiem, że było mnie na niego stać"
- Fatalny wypadek rywalki Gąsienicy-Daniel. Wyglądało to bardzo źle