Afera dopingowa w Rosji zbiera swoje żniwo. Łącznie 21 sportowców musi oddać swoje medale: 13 z nich odniosło sukces podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, a ośmiu cztery lata później - w Londynie. Jak na razie jednak nie kwapią się oni do zwrotu krążków.
Do tej pory nagrodę zwrócił jedynie Anton Kokorin, który w 2008 roku wywalczył brązowy medal igrzysk w sztafecie 4x400. W ślad za nim powinno pójść jeszcze 20 sportowców, którzy oczywiście zostali poinformowani o konieczności oddania medalu.
- Rozesłaliśmy listę sportowców i żądanie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego do wszystkich zainteresowanych zawodników, jak i regionalnych federacji lekkoatletycznych - powiedziała Jelena Ikonnikova - koordynator do spraw antydopingowych w rosyjskiej federacji lekkoatletycznej.
Na złoty medal czeka między innymi Anita Włodarczyk, która podczas igrzysk olimpijskich zdobyła srebro, przegrywając jedynie z Tatianą Łysenko. W październiku 2016 roku badania potwierdziły jednak obecność niedozwolonej substancji w organizmie Rosjanki, wobec czego MKOl pozbawił ją pierwszego miejsca i medalu.
Poważnym problemem pozostaje fakt, że nie ma jednoznacznych zasad regulujących procedurę zwrotu medali. MKOl od dłuższego czasu naciska jednak na rosyjską federację, ale - przynajmniej na razie - nie przynosi to oczekiwanego efektu.
ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach
mała satysfakcja...