Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
0,01 s. Tyle zabrakło Ewie Swobodzie do awansu do finału biegu na 100 metrów podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Polska sprinterka zajęła ostatecznie dziewiąte miejsce z czasem 11,08 s.
Polka pobiegła w pierwszej serii i musiała czekać do ostatniej na oficjalną informację dot. finału. Wyznała, że te kilkanaście minut kosztowało ją mnóstwo nerwów.
- To jest nie do opisania, co się czuje, siedząc na tych krzesłach. Stres jest chyba jeszcze większy niż podczas biegu. Znów ta jedna setna... To mnie denerwuje niesamowicie - powiedziała nasza sprinterka.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Brąz Świątek sukcesem czy niedosytem? "Trzeba zmienić narrację"
Mimo braku wymarzonego finału Swoboda wyznała, że nie czuje podłamania.
- Ogólnie jestem z siebie zadowolona, przyjechałam się tutaj dobrze bawić i jestem dziewiąta na świecie. Dobre osiągnięcie, choć niewiele zabrakło do finału.
Wyniki serii z biegu Swobody były zaskakujące jak na półfinał igrzysk olimpijskich. Tylko jedna zawodniczka, Melissa Jefferson zeszła poniżej 11 sekund (10,99 s), choć wiatr pokazywał prędkość zaledwie 0,1 m/s.
- Ja na koniec czułam, jak mnie po prostu ścina. Wszystkie dziewczyny bardzo się dziwiły, jak pojawiły się nasze wyniki, że dlaczego tak wolno. Wczoraj pobiegłyśmy przecież o wiele szybciej. Bardzo dziwne - nie ukrywała zaskoczenia finalistka ubiegłorocznych MŚ w Budapeszcie.
Jak wysoko stawia swój wynik z tegorocznych igrzysk? Czy ceni go wyżej niż wspomniany finał z Budapesztu?
- Hmmm, nie wiem, zapytajcie mnie za kilka dni, jak tu będę stała ze sztafetą. Na pewno byłoby lepiej, gdyby to jednak był finał. Na razie jest mi ciężko być z tego szczęśliwą. To dla mnie za mało.
Po półfinale Swoboda wyznała, że nie czuje się najlepiej ze względu na kobiece problemy. - Dostałam okresu - powiedziała tylko w piątek dziennikarzom.
- Niestety, okres to zły czas w moim miesiącu. Dziś mnie wszystko boli, jestem zmęczona. Ale ja nie będę na to zwalać, po prostu troszkę zabrakło. Może los chciał mi pokazać, że "Ewa, jeszcze nie teraz, za cztery lata". Tak, zamierzam pojechać na kolejne igrzyska. Że już długo biegam? Spadaj! - uśmiechnęła się w kierunku jednego z polskich dziennikarzy.
Jak Swoboda oceniła atmosferę panująca na Stade de France? Podczas wszystkich sesji na trybunach jest niemal komplet kibiców czyli około 80 tysięcy.
- To jest naprawdę niesamowite. A co ważne, nikt cię do tego nie przygotuje. Bo zupełnie inaczej biega się przy 40 tysiącach ludzi, a inaczej dzisiaj. Jest ciągły szum, ryk, atmosfera niesie. Mam nadzieję, że w Polsce też doczekamy się takich tłumów.