Ukraińcy dostali zapewnienie z Polski. Są wzruszeni. "Dziękuję"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Matwiej Bidny
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Matwiej Bidny

- Ci rosyjscy sportowcy, którzy są naprawdę przeciwni wojnie, zerwali więzi. Wszystkich, którzy nie zmienili przynajmniej swojego obywatelstwa, uważamy za agentów - mówi Matwiej Bidny, Minister Młodzieży i Sportu Ukrainy.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Marek Bobakowski, WP SportoweFakty: Do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich w Paryżu pozostało już tylko 100 dni. To dobry moment, by zadać pytanie, czy polityka powinna mieszać się do sportu?[/b]

Matwiej Bidny, Minister Młodzieży i Sportu Ukrainy: 455 ukraińskich sportowców i trenerów nie żyje, bo Władimir Putin rozpoczął ponad dwa lata temu wojnę na pełną skalę. Ich bliscy już nigdy nie będą im gratulować medalu, zwycięstwa, rekordu. Nie będą mogli również przytulić, pocałować ani pocieszyć. Wojna dotknęła każdego Ukraińca i każdego ukraińskiego sportowca. I pan mnie pyta, czy polityka powinna się mieszać do sportu?

Chodziło mi o decyzję Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który jednak zdecydował, że rosyjscy sportowcy przyjadą do Paryża. Będą startować jako zawodnicy "neutralni", ale jednak nie zablokowano im całkowicie tej możliwości. Ma pan żal do szefa MKOl-u, Thomasa Bacha?

ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat przyjechał do umierającego ojca. "Myślę, że tata mnie rozpoznał"

MKOl stoi przed potężnym wyzwaniem. Musi teraz szczegółowo przestudiować wszystkie wypowiedzi publiczne oraz działania każdego z rosyjskich i białoruskich olimpijczyków. Powołano do tego specjalną komisję. Jeżeli padnie jakiekolwiek podejrzenie, że konkretny sportowiec wspiera reżim Putina, wtedy nie powinien pojawić się w Paryżu. Nie zazdroszczę takiej odpowiedzialności.

Nie odpowiedział pan na moje pytanie.

Ale tutaj nie chodzi, czy ja mam żal, czy nie. Opowiem panu jedną konkretną historię. Niespełna miesiąc temu - 21 marca - w wyniku rosyjskiego ataku rakietowego na Mikołajów zmarła Olena Siwanicz, matka Switłany Małkowej. Switłana jest gimnastyczką, jedną z naszych czołowych zawodniczek, wielokrotną medalistką. Dzień po wiadomości o morderstwie matki nie zdobyła kwalifikacji olimpijskiej. Zamiast niej do Paryża pojedzie "neutralna" zawodniczka z rosyjskim paszportem.

Ktoś powie, że to nie ta zawodniczka z rosyjskim paszportem zdecydowała o wystrzeleniu rakiety, która zabiła mamę Switłany Małkowej. Dlaczego ma więc ponosić odpowiedzialność?

Dlatego, że każdą osobę definiuje paszport - jest to swoista umowa między człowiekiem a państwem. Ta umowa określa wzajemne prawa i obowiązki. Rosyjski reżim wykorzystuje sportowców, aby gloryfikować agresję na Ukrainę i pokazać, że można popełnić każde przestępstwo, a świat na to i tak nie zareaguje. Ci rosyjscy sportowcy, którzy są naprawdę przeciwni wojnie, zerwali więzi z terrorystycznym krajem, głośno to wyrazili i nadal wyrażają swoje stanowisko i przemawiają pod flagami innych krajów. Wszystkich, którzy nie zmienili przynajmniej swojego obywatelstwa, uważamy za agentów rosyjskich wpływów hybrydowych.

Co chciałby pan dzisiaj powiedzieć rosyjskim sportowcom?

Przez swoje milczenie na temat wojny wyrażacie także milczące poparcie dla morderstw i gwałtów na niewinnych ludziach. MKOl stworzył wam wszelkie warunki, abyście mogli łatwo zmienić obywatelstwo. Wykorzystajcie to, a tym samym udowodnicie, że jesteście przeciwni wojnie.

Czy została już podjęta ostateczna decyzja o starcie reprezentacji Ukrainy w Paryżu? Bo pojawiają się co jakiś czas spekulacje, że możecie się wycofać.

Obecnie trwa ostatni etap kwalifikacji olimpijskich. Na razie skupiamy się, by jak najwięcej naszych sportowców zdobyło "bilet" do Paryża. Mamy pewność, że nasza reprezentacja będzie mogła liczyć minimum 85 zawodników. A czy wystartujemy? Nie wiem. Mamy jeszcze dużo czasu na podjęcie ostatecznej decyzji.

Ile medali z Paryża możecie przywieźć? Czy w ogóle w tak trudnej sytuacji wyznaczacie sobie takie cele?

Gdyby nie było wojny, to nasi reprezentanci rywalizowaliby z rywalami z całego świata na równych warunkach. A tak... Sportowcy z innych krajów nie ukrywają się w piwnicach przed kolejnymi nalotami. Wojna wpłynęła na całe nasze życie, na przygotowania, na planowanie. Sport ma większą siłę, niż liczby określające szanse medalowe. Dlatego posługiwanie się jakimikolwiek prognozami byłoby błędem.

Czyli wasza obecność w Paryżu będzie miała nieco inny sens, ponadsportowy, tak?

Wojna dotknęła nas wszystkich. Każdy z nas stracił, albo zna kogoś, kto stracił na wojnie małżonka, rodzeństwo lub przyjaciela, a rosyjski pocisk wleciał w mieszkanie czyichś rodziców. Jeśli Rosjanie nie zabili jednego z twoich najbliższych krewnych, to na pewno zabili i okaleczyli krewnych twoich znajomych. To jest straszne. I każdy z nas to czuje.

Dlatego każdy ukraiński sportowiec pełni rolę ambasadora naszej ojczyzny na wszystkich międzynarodowych zawodach. Opowiada światu o swoich doświadczeniach i tym, co naprawdę dzieje się w Ukrainie. Sportowcy zawsze cieszą się dużym zainteresowaniem, a ich głos jest znacznie silniejszy niż głos urzędników czy działaczy.

Nie obawia się pan prorosyjskich incydentów podczas IO?

Wierzę, że organizatorzy i MKOl pomyśleli o tym, kiedy podejmowali decyzję o dopuszczeniu Rosjan i Białorusinów. Bardzo liczymy na zwiększone środki bezpieczeństwa zapewnione przez stronę francuską, aby zapobiec nieprzyjemnym incydentom. Niepokoi, że już słyszymy wypowiedzi rosyjskich urzędników, z których wynika, iż nie jest dla nich istotne, czy jest flaga, czy nie, bo nie przeszkadza to reżimowi Putina w pokazywaniu ich jako Rosjan.

Wojna spowodowała zniszczenie w infrastrukturze sportowej. Gdzie wasi sportowcy przygotowują się do najważniejszej imprezy sportowej na świecie?

Mykola Kowalenko, wojownik MMA, w zniszczonej przez rosyjskie rakiety hali sportowej w Charkowie. Fot. Mykyta Olkhovskyi /Suspilne Ukraine/JSC
Mykola Kowalenko, wojownik MMA, w zniszczonej przez rosyjskie rakiety hali sportowej w Charkowie. Fot. Mykyta Olkhovskyi /Suspilne Ukraine/JSC

Rosjanie zniszczyli i niszczą nadal nasze obiekty. Przecież zupełnie niedawno, bo 23 stycznia tego roku (2024 - przyp. red.) rosyjska rakieta uderzyła w kompleks sportowy Lokomotiw w Kijowie i zabiła trójboistę Mychajło Donskiego. Razem z nim rannych zostało dwadzieścia innych osób. W ciągu ponad dwóch lat rosyjskiej inwazji na pełną skalę miały miejsce setki takich przypadków. Pół tysiąca kompleksów sportowych, stadionów i innych obiektów sportowych w Ukrainie zostało zniszczonych przez Putina.

Trenujecie więc głównie za granicą?

Nie. Nadal trenujemy głównie w kilku bazach olimpijskich w całym kraju. Gimnastyczki, pięściarze, zapaśnicy, sztangiści - można wymieniać i wymieniać. Oczywiście dziękujemy innym krajom za pomoc i współpracę. Szczególnie Polsce. 27 marca odbyłem spotkanie z ministrem sportu Sławomirem Nitrasem, wiceministrem Ireneuszem Rasiem oraz szefami departamentów. Na spotkaniu zapewniono nas, że Polska będzie w dalszym ciągu wspierać Ukrainę w sferze sportowej i młodzieżowej. Dziękuję!

Wojna z pewnością wpłynęła na przebieg przygotowań olimpijskich wielu ukraińskich sportowców.

Oj, tak. Na całe szczęście ich nie przekreśliła. Podam konkretny przykład, który daje nam wielką nadzieję. Iryna Koljadenko, nasza zapaśniczka, przez pierwsze tygodnie wojny ukrywała się głównie w piwnicy. O​jakichkolwiek treningach nie było mowy. Wtedy myślała tylko o tym, by przetrwać. W końcu udało jej się ewakuować. W ostatniej chwili. Kilka dni po wyjeździe z Irpienia w jej mieszkanie uderzył rosyjski pocisk. Mimo wszystko Iryna wznowiła treningi i wywalczyła kwalifikację olimpijską. Takie chwile dają nam przekonanie, że to, co robimy ma sens.

Rozmawiał Marek Bobakowski, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:

W Charkowie grali w piłkę. Nagle wszyscy padli na ziemię >>

Rosyjski atak dronami. Zniszczyli kolejny obiekt sportowy w Ukrainie >>