Tuż po napaści Rosji na Ukrainę reprezentanci krajów rządzonych przez Władimira Putina oraz Alaksandra Łukaszenkę byli stopniowo wykluczani ze światowego sportu. Wszystko zmieniło się jednak na początku tego roku.
W marcu Komitet Wykonawczy MKOL zalecił, by sportowcy z Rosji i Białorusi mogli startować w zawodach. Mieli jednak to robić pod neutralną flagą. Do tego nie mogliby być oni związani z siłami zbrojnymi lub resortami siłowymi oraz wspierać inwazji na Ukrainę. Ponadto byliby wykluczeni z zawodów w sportach drużynowych.
To jednak tylko rekomendacja, do której część związków sportowych się nie zastosowała. Wciąż nie wiadomo czy Rosjanie i Białorusini będą mogli wystartować w Paryżu. MKOL najpewniej podejmie decyzję jesienią.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Małysz wspomina wielką wpadkę. Nauczyciele byli bezlitośni
Prezydent Francji Emmanuel Macron został zapytany o to czy rosyjska flaga pojawi się na przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu. Odpowiedź była jasna.
- Nie może być rosyjskiej flagi na igrzyskach olimpijskich - ostro oświadczył Macron w rozmowie z L'Equipe. - Nie ma na nią miejsca w momencie, gdy ten kraj dokonuje zbrodni wojennych - dodał.
Z kolei zdecydowanie bardziej zachowawczo wypowiedział się o starcie sportowców z Rosji i Białorusi na igrzyskach olimpijskich.
- Chciałbym, by była to świadoma decyzja rodziny olimpijskiej. To nie państwo, w którym odbywają się igrzyska, ma podejmować decyzje, co MKOL powinien zrobić - ocenił prezydent.
Czytaj więcej:
Konsternacja we Francji. Paryż może stracić igrzyska olimpijskie?