W NHL zapanował ostatnio trend na niedoświadczonych trenerów. Po raz kolejny dali o tym znać włodarze Minnesoty Wild, którzy na stanowisko pierwszego szkoleniowca teamu postanowili zatrudnić Todda Richardsa. Amerykanin swoją przygodę z ławką trenerską rozpoczął w 2002 roku.
- Zawsze wyobrażałem siebie jako gwiazdę NHL. Nie byłem w stanie tego dokonać, ale otworzyły się przede mną nowe możliwości. Myślę, że jest to dla mnie świetna okazja - przyznał Richards.
Karierę zawodowego hokeisty Amerykanin rozpoczynał w barwach Sherbrooke Canadiens na przełomie lat 1989/90. Później grał jeszcze między innymi w takich klubach jak: Fredericton Canadiens, Hartford Whalers oraz Orlando Solar Bears. W lidze NHL wielkiej kariery jednak nie zrobił. W 2002 roku zdecydował się odejść na sportową emeryturę.
Przez cztery sezony od 2002 roku Richards pracował jako asystent trenera w zespole Milwaukee Admirals. Każdego roku drużyna ta awansowała do rozgrywek fazy play off. W 2004 roku team z Milwaukee sięgnął do Calder Cup. W 2006 roku z kolei Amerykanin objął posadę pierwszego szkoleniowca Wilkes-Barre/Scranton Penguins. W minionym sezonie natomiast pracował on jako asystent szkoleniowca w ekipie San Jose Sharks.
- Uważam, że talent ma najważniejsze znaczenie. Jak trener podchodzi do swoich obowiązków, jak potrafi się komunikować, w jaki sposób ściąga do drużyny zawodników, jak rozumie grę, czy umie integrować się z teamem. Myślę, że umiejętności i talent mają większe znaczenie niż doświadczenie - wyznał Chuck Fletcher, od niedawna piastujący stanowisko generalnego menedżera drużyny.