Wielki kryzys polskiego hokeja. Mariusz Czerkawski: Wszystko było pisane patykiem na wodzie

Newspix / Tomasz Zasinski / Na zdjęciu: Bartłomiej Neupauer
Newspix / Tomasz Zasinski / Na zdjęciu: Bartłomiej Neupauer

Hokejowa reprezentacja Polski uległa Rumunom i nie awansowała do dywizji IA mistrzostw świata. To tylko pokazuje, w jak wielkim kryzysie jest polski hokej. Perspektyw na lepszą przyszłość nie widać.

Rozgrywane w Tallinie mistrzostwa świata dywizji IB zakończyły się porażką dla reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni walczyli o powrót po rocznej przerwie do dywizji IA, czyli drugiej ligi światowego hokeja. Awans wywalczyli jednak Rumuni, którzy z Polakami wygrali po dogrywce 3:2. I z którymi Polacy - nie licząc tegorocznych dwóch porażek - nie przegrywali przez 39 lat.

Polski hokej jest w ogromnym kryzysie. Polski Związek Hokeja na Lodzie jest zadłużony i ledwo wiąże koniec z końcem. Ligowe rozgrywki nie cieszą się dużą popularnością w kraju i to nawet mimo tego, że są transmitowane przez ogólnodostępną TVP Sport. Podczas tegorocznych play-off dyrektor tej stacji, Marek Szkolnikowski, tłumaczył zresztą, że choć telewizja w ciągu czterech lat zainwestowała w hokej kilka milionów złotych, to oglądalność jest znikoma.

Zobacz także: Fatalny błąd polskiego bramkarza. "To głupota"

Polacy nie wykorzystali szansy na powrót do dywizji IA. Jako spadkowicz byli teoretycznie najmocniejszym zespołem w stawce. - Ostatnie lata nie są szczęśliwe dla polskiego hokeja. Mamy troszkę tych starszych zawodników, którzy niedługo opuszczą kadrę. Ci młodzi będą musieli ich zastąpić, a tego się nie da tak od razu zrobić - powiedział w rozmowie z "TVP Sport" były hokeista Gabriel Samolej.

ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 108: Marek Szkolnikowski: W TVP Sport chcemy pokazać widzom wszystko, co najważniejsze [cały odcinek]

Wpływ na siłę reprezentacji Polski mają też problemy finansowe związku. Zawodnicy za grę w kadrze nie otrzymywali wynagrodzeń i część z nich zrezygnowała z gry w narodowych barwach. - Ostatnich kilku prezesów narobiło poważnego i potężnego bałaganu, próbowali to zamalować kolorowymi farbkami, w lewo, w prawo, zatrudniać trenerów nawet z NHL, jak Teda Nolana. Niestety to wszystko było pisane patykiem na wodzie. Te fundamenty były bardzo słabe i to też jest odzwierciedlenie tego, gdzie jesteśmy organizacyjnie - przyznał w rozmowie z "TVP Sport" Mariusz Czerkawski.

Czerkawski to legenda polskiego hokeja. Wychowanek GKS-u Tychy w wieku 21 lat przeniósł się do Szwecji, by tam uczyć się hokejowego rzemiosła. Grał w NHL i został pierwszym Polakiem, który wystąpił w meczu gwiazd najlepszej hokejowej ligi świata. Jego następców póki co nie widać. Problemem jest między innymi brak odpowiedniej infrastruktury, ale i pomysłu na szkolenie młodzieży.

Zobacz także: MŚ dywizji 1B w hokeju: Polacy pokonali Estończyków. Liczą na cud

- Chociażby w takim Tallinie są cztery lodowiska, jest zupełnie inne podejście do hokeja. Hokej jest dla nich ważny, jest mocną gałęzią sportu. U nas hokej niestety jest traktowany przez wielu jako niszowy sport. W samej Warszawie nie ma lodowiska. To lodowisko na Torwarze, małe, to jest Centralny Ośrodek Sportu. To jest niebywałe w kategorii europejskiej i światowej - dodał Czerkawski.

W tym sezonie rozgrywek PHL nie ukończyły Polonia Bytom i Orlik Opole. Powodem były pieniądze. Zawodnicy nie otrzymywali wypłat, a do tego bytomianie zmagali się z przestarzałą infrastrukturą. Gdy padał śnieg, nie mogli grać na własnym lodowisku, gdyż istniało ryzyko katastrofy budowlanej. Dach hali mógł się zawalić. Na kolejny sezon planowana jest reforma rozgrywek, która otworzy ligę na obcokrajowców kosztem szkolenia młodzieży. Nie jest wykluczone, że PHL całkowicie zniknie z telewizji.

- Niestety liga nie rozwija się w taki sposób, w jaki byśmy chcieli, poziom sportowy jest nadal bardzo niski, hale nie wyglądają najlepiej, są źle oświetlane, przygotowanie lodowisk też pozostawia wiele do życzenia, a co za tym idzie, zainteresowanie widzów jest bardzo małe. Polski hokej jest jedną z nielicznych dyscyplin, która nie zyskała po wejściu TVP Sport na Naziemną Telewizję Cyfrową, a nam zależy na tym, żeby jakość produktu była na wysokim poziomie, a oglądalności jak największe, dlatego ograniczyliśmy transmisje PHL do absolutnego minimum i myślę, że w przyszłości czekają nas bardzo trudne rozmowy z ligą - czy będziemy kontynuować współpracę i na jakich zasadach - powiedział Marek Szkolnikowski.

Trudno znaleźć wyjście z kryzysu dla polskiego hokeja. Działacze próbują postawić na szalony pomysł organizacji finału Pucharu Polski na tyskim stadionie piłkarskim, który może pomieścić 15 tysięcy widzów. Jeśli pomysł wypaliłby i okazałby się frekwencyjnym sukcesem - mogłoby to być koło zamachowe do wyjścia hokeja z niszy. Jednak jeśli zakończyłby się klapą, trudno byłoby poprawić wizerunek dyscypliny w Polsce.

Zdaniem Czerkawskiego, hokej zyskałby, gdyby zainteresowali się nim politycy. - Nie da się tego zmienić w ciągu jednej nocy. Ktoś w państwie musi się znaleźć naprawdę przyjazny tej dyscyplinie. Wiemy, że poprzedni prezesi naciągnęli zaufanie, związek wpadł w długi. Ministerstwo sportu wspierało jak mogło w ostatnich latach, ale to wystarczy na to co jest - zakończył Czerkawski.

Źródło artykułu: